Kilka lat temu (gdy jeszcze mieszkałam w bloku) mój Gapcio łażąc po balustradzie balkonu, poślizgnął się (padał deszcz) i wypadł (2 piętro). Wcześniej również wyczyniał takie spacery... ale nic nie wskazywało na to, że chce wyskoczyć. Zdarzyło się to przez przypadek... ale już nigdy bym nie chciała przeżyć takich chwil !!!!
Rzecz jasna wybiegłam go szukać. Jakoś zawlókł się do piwnicy, ale za nic nie dał się dotknąć. Gdy go w końcu "udobruchałam" i zawiozłam do weta, okazało się że ma złamaną tylną łapkę i wybitego górnego kiełka
Kiciuś w gipsie to 1000 nieszczęść !!!
Wypadek ten przyśpieszył decyzję o kastracji!
Po kastracji również łaził po balkonie i (czego wcześniej nie robił) "zaliczał" mi wszystkie firanki (chciałam "zareklamować" u weta tą kastrację

); ale zrobił się ostrożniejszy !!
Niestety Gapcio po przeprowadzce został potrącony przez jakiegoś kretyna...
ale jest jego następca i godnie go reprezentuje
