To jest dywersja
Ja nie chcę
Ale od początku.
Wczorajszy wieczór.
Wracam do domu.
Wylana miska wody, no cóż.... bywa
W kuchni pałętają się zwłoki kwiatka....

hmmm zaraz zaraz... ale ten kwiatek już został zamordowany... zaraz, zaraz... to szczepka kwiatka. Ona stała.... kurde jak on to zwalił z tak wysokiej półki

Szczepka wywleczona, szklanka przewrócona, Staś długo się zastanawiał jak tam wskoczyć za Migdałem i w końcu spróbował. Jak to zazwyczaj bywa szczepka stała w wodzie... Woda sie wylała, nietrudno zgadnąć. Tyle, że woda zalała mi monitor

Monitor obmacałam, wyglądał juz na suchy. Odpalam.... nie działa
Załamałam się.
To jednak nie był koniec niespodzianek.
Patrzę na Stasia iiii
On ma łyse czółko

Taki placek na czółku. Nad placekiem patrzę przerzedzona sierść, pociągnełam i wylazła....
Jutro do weta i mam nadzieję, że to nie grzyb, błagam nie grzyb, bo się chyba załamię. niech juz będzie, że przywalił gdzieś tym durnym łbem, niech się okaże że chłopaki mu dali w ten łaciaty kaczan. No bo skąd grzyb?
Piątkowy poranek.
Na wstępie w kuchni wita mnie śnieg
niee, niee, na szczęście nie. To tylko były ręcznik papierowy. Ufffff
Odpalam kompa iii działa
łysina niestety niezmiennie pozostaje
On chyba liczy że jeśli go nie ubiję

to zostanie . Ale to się nie tak załatwia
i jak mi jeszcze ktoś powie, że koty nie rozumieją o czym rozmawiamy to nie uwierzę. To jes po prostu dywersja
Jak się okaże, że to grzybek, to go nie będę miała jak wyadoptować. Będzie musiał z miesiąc? u mnie zostać
I sie robi problem, bo wyjeżdżam na święta i sylwestra... Wielki problem 