Eee tam, Baśa sama prosiła o pomoc przy nadawaniu koteczce imienia

.
A dziś był szczególny dzień - dziś zawieźliśmy Maję i Biszkopta do nowych domków w Katowicach!

Piszę "zawieźliśmy", a nie "zawiozłyśmy", ponieważ ważną rolę kierowcy odegrał TZ Boo

. Pani Danusia dała nam transporterek, do którego zapakowałyśmy kociaki i wyruszyliśmy w drogę!
Trasa stała się bajecznie prosta i szybka, odkąd ukończono ostatni fragment autostrady między Gliwicami a Katowicami. Cała podróż z Opola do Katowic zajęła nam raptem niewiele ponad godzinę!
Koty były fantastyczne i kochane - przez calutką drogę spały, nie wydały z siebie ani jednego miauknięcia! Były idealnie grzeczne, tak jakby wiedziały, że jadą do swoich własnych, kochających domków, więc nie ma się czym niepokoić

. Biszkopcik nawet mruczał, kiedy delikatnie głaskałam palcem jego łapkę!
Panie, które czekały na nasze maluchy, na ich widok rozpłynęły się ze szczęścia

. Pierwsza z nich, ta która wzięła Majeczkę, stwierdziła nawet, że jeśli koleżanka nie przyjdzie to ona bierze na dokładkę Biszkopta... Zdecydowanie ten kot ma w sobie to "coś", co mu zjednuje wielbicieli - ja sama miałam ogromną ochotę zrobić "w tył zwrot" i zabrać go do siebie...

Jednak przyszła opiekunka kotka szybko się pojawiła i wykazała, że dobro Biszkopta leży jej na sercu - zaraz zaczęła wypytywać, czym do tej pory się żywił, żeby nie dostał biegunki od nagłej zmiany diety. Obie panie wiedzą, jak zapewnić kotom dobre warunki życia, zostały gruntownie wypytane przez Boo i uznane za odpowiednie do roli opiekunek. Zresztą obydwa koteczki odeszły do zakoconych już domków!
Trzymamy teraz kciuki, żeby rezydenci szybko je zaakceptowali

.
Oj, nie było nam się łatwo z nimi rozstać... Oczy jakoś tak się spociły trochę... Ale Boo ma numer telefonu do obu pań i na 100% będziemy dzwonić, dowiadując się o los kotków.
Na pewno jeszcze o nich napiszemy!
