Oficjalne imię Przytulanka. No i na tym koniec słodkości. Zgredka jest mała, bura, tu i ówdzie ma wygryzione futerko, koniec ogonka jest łysy, oczy są wiecznie załzawione a nos zakatarzony. Do tego wszystkiego Zgredka ledwo uszła z życiem bo długo chorowała na panleukopenię.
Zgredka mieszka u pani, która wyratowała ją i dziesiątki innych kotów. Wiele z nich (tych najmniej „atrakcyjnych”) zostało u niej. Zgredkę chyba też czeka ten sam los mimo tego, że ona się bardzo stara. Zgredka uparcie dyżuruje przy drzwiach czekając na gości. Gdy przychodzą plącze im się pod nogami, zadziera mały łepek i głośno woła „weź mnie na ręce, tu jestem”. Gdy to nie pomaga Zgredka wspina się po płaszczach i spodniach byle się dostać do ludzkich rąk. Wzięta w objęcia mruczy zadowolona, wykręca się na wszystkie strony, żeby dać się wymiziać na zapas, bo następni goście mogą się szybko nie pojawić.
Zgredka jest stanowcza i zaborcza w miłości do ludzi, wie czego chce. Chce swojego człowieka, który będzie ją kochał, głaskał, troszczył się o nią i będzie miał dla niej więcej czasu niż tylko tyle żeby podać miskę z jedzeniem.
Zgredka to kot, który jest wielkim wyzwaniem. To kot dla kogoś wyjątkowego kto mimo wyleniałego, burego futerka i załzawionych oczu zobaczy w niej kogoś kim ona naprawdę jest: kochaną, słodką i czułą Przytulankę.