Misza przyszła do azylu we wrześniu 2004 roku, razem z grupą kilkunastu innych kotow zabranych od niezrównoważonego człowieka.
W azylu została
odrobaczona,
wysterylizowana,
zaszczepiona,
ma zrobiony (negatywny) test na białaczkę,
wyrwane chore zęby i zdjęty kamień nazębny,
wycięty guz z sutka.
Te wszystkie zabiegi pomogły jej przeżyć, wypięknieć (kiedy przyszła wygląda jak kupka nieszczęścia).
Ale to za mało. Miszy potrzebny jest dom, bardzo.
Kicia zwątpiła. Całymi dniami leży przy grzejniku, nie przejawia aktywności poza tą, która pozwala jej przeżyć.
Ma bardzo, bardzo smutne oczy - takie pozbawione nadziei, że coś dobrego może ją spotkać.
Jest bardzo spokojna, nieagresywna w stosunku do innych kotów.
Nie jest to "kot maskotka". To dorosły kot po przejściach, którego nikt nigdy nie kochał.
Bura kicia Misza, która straciła nadzieję.
http://prv.miau.pl/netadopt/pics.php?u= ... za&t=Misza