koty od Justynki w nowych domkach :))

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt gru 09, 2005 16:27

Justynko..a tak abstrahujac od calej sytuacji,,jak bedziesz sie wybierala do Warszawy..to koniecznie wpadnij do nas ;-) bedzie nam bardzo milo
Pozdrawiam
Marzena i Moli (labradorka) i Dionizy/Dyzio (cudny koteczek)

maw

 
Posty: 180
Od: Wto lip 26, 2005 14:19
Lokalizacja: Piaseczno

Post » Pt gru 09, 2005 19:48

do ans tez zoabczysz jak maluchy sie zmieniły...

sylvia1

 
Posty: 499
Od: Nie cze 05, 2005 18:31

Post » Sob gru 10, 2005 11:44

dziewczyny bardzo dziękuję za zaproszenie :)
oczywiście chętnie skorzystam o ile tylko czas pozwoli.

justyna_ebe

 
Posty: 1580
Od: Nie paź 17, 2004 16:00
Lokalizacja: łódzkie

Post » Pon gru 12, 2005 10:13

a wiec tak...

w sobote byla u nas z wizyta domowa Pani Ula..

Dyzio ma sie dobrze..lapki w bardzo dobrej formie (minelo 1.5 tygodnia)..

natomiast popelnilismy bardzo powazny blad wychowawczy i rehabilitacyjny...
Dyzio byl izolowany od Moli(zeby mu krzywduy nie zrobila), lezal sobie na fotelu co spowodowalo, ze mial malo miejsca do ruszania i zabawy i zaczal sie czuc jak krolewicz, ktory zrobi siusiu jak go zaniesie sie do kuwetli a zje tylko z reki...
Zaczal szczezryc sie na Moli- bardzo mu sie nie podobalo jak pies sie do niego zblizali.

W piatek musielismy wyjsc wieczorem, wie cdyzio nie byl glaskany, miziany i przytulany..w sobote byl "bardzo smutny"- jask sie okazalo przyczyna bylo zbyt male zainteresowanie krolewiczem...

w sobote Dyzionek zostal ulokowany wygodnie na kocyku kolo grzejnika...dostal zabawki...i bardzo sie 8O zdziwil co sie dzieje..

za to Moli byla przeszczesliwa, ze moze Dyzia polizac..(a i jeszcze jedno, Dyzio sie nie ruszal i mial problemy z zalatwieniem sie, wiec zaleceniem bylo, zeby Moli wylizala brzuszek- co skutecznie uczynila :D )

Dyzio juz sie przyzwyczil, ze speda czas na podlodze, co nie znaczy, ze mu sie to podobalo :? no coz...

Zrobil sie bardziej ruchliwy nie do konca chyba jest zadowolony, ze Moli ma do niego dostep..no ale trudno...musza sie nauczyc od poczatku ze soba funkcjonowac 8) ..

Dostalismy Ossopan i Arnice 9CH...

Dyzio dzis bez problemu sam wszedl do kuwetki i zalatwil obie "sprawy"--co prawda mial problemy z wyjsciem i ubrudzona lapke..ale to przejsciowe problemy techniczne

Jestem bardzo zadowolona z wizyty Pani Uli...nie mialam pojecia, ze mozemy niezle narozrabiac :oops: zwlaszcza jesli chodzi o stosunki miedzy zwierzakami..
Pozdrawiam
Marzena i Moli (labradorka) i Dionizy/Dyzio (cudny koteczek)

maw

 
Posty: 180
Od: Wto lip 26, 2005 14:19
Lokalizacja: Piaseczno

Post » Pon gru 12, 2005 11:59

MAW a arnica dobra jest to na stłuczenia i złamania szybciej sie goją że na poczatku ci tego nie napisałam jakos mi umysł zacmiło...
Dyzio sie szybko przyzywczai...
a u nas goście- rodzice przyjechali i Lilunia jest nie do poznania - syczy na tesciową równo ale kawałek szynki z jej reki zje .. :roll:
powinnam ich dzis zaszczepic ale chyba przełoże na środe coby nie miały tyle stresu na raz- wizyta i jeszcze na dodatek szczepienie...

sylvia1

 
Posty: 499
Od: Nie cze 05, 2005 18:31

Post » Pon gru 12, 2005 13:13

sylvia1 pisze: Lilunia jest nie do poznania - syczy na tesciową równo ...


ups... :roll: niezbyt politycznie :)
Pozdrawiam
Marzena i Moli (labradorka) i Dionizy/Dyzio (cudny koteczek)

maw

 
Posty: 180
Od: Wto lip 26, 2005 14:19
Lokalizacja: Piaseczno

Post » Wto gru 13, 2005 13:04

no niezbyt politycznie..

sylvia1

 
Posty: 499
Od: Nie cze 05, 2005 18:31

Post » Śro gru 14, 2005 12:07

Dyzionek, opornie znosi spadanie z piedestalu..pewne czynnosci jak jedzenie czy wtchodzenie z kuwety uwaza za plebejskie i oczekuje obslugi 8)

a tak na powaznie to jeszcze nie moze sam wychodzic z kuwety, bo przedniew lapki bola. Dzis mijaja 2 tygodnie..jeszcze 2 i powinno byc ok..

Dyzio jest bardzo aktywny na podlodze, smiga jak maly samochodzik (na plecach)..od czasu do czasu widze, ze zniknelo jedzonko, wiec rowniez sam je (jak mnie nie ma w domu)

Musze go pochwalic cudownie polyka kuleczki arniki...po prostu poezja :D
Pozdrawiam
Marzena i Moli (labradorka) i Dionizy/Dyzio (cudny koteczek)

maw

 
Posty: 180
Od: Wto lip 26, 2005 14:19
Lokalizacja: Piaseczno

Post » Śro gru 14, 2005 14:24

no maw powolutku i dyzio zrozumie ze peidestał to gra nie warta świeczki...
a Lilunia wczoraj przestała syczec na tesicową a dziś teście wyjechali i problem z głowy ...
za to problem bedize w styczniu gdy sie wybierzemy na ferie... co prawda eni an 2 tyg ale na kilka dni potem my wracamy a dzieci zostana u dziadków.. ale jakoś nie widze miejsca dla kotów u dziadków... musze im zapewnic opieke na miejscu w takim razie...

sylvia1

 
Posty: 499
Od: Nie cze 05, 2005 18:31

Post » Śro gru 14, 2005 16:38

sylvia1 pisze: ale jakoś nie widze miejsca dla kotów u dziadków....


Sylwia nie daj sie.... :D :ryk:

moja tesciowa ostatnio stwierdzila, ze jak bedziemy wyjezdzac to Moli mozemy u nich zostawic ale kota nie...
wiec ja na to jak nie to nie Moli nie dostana

Dyzio i Moli to rodzenstwo i nie bedziemy dodatkowo stresowac ich rozlaka...wiec Dyzio bedzie jezdzil z Moli do mojego brata...
Pozdrawiam
Marzena i Moli (labradorka) i Dionizy/Dyzio (cudny koteczek)

maw

 
Posty: 180
Od: Wto lip 26, 2005 14:19
Lokalizacja: Piaseczno

Post » Pt gru 16, 2005 11:00

Dyzio wczoraj zrobil kilka kroków :D :D
Pozdrawiam
Marzena i Moli (labradorka) i Dionizy/Dyzio (cudny koteczek)

maw

 
Posty: 180
Od: Wto lip 26, 2005 14:19
Lokalizacja: Piaseczno

Post » Pt gru 16, 2005 15:49

MAw super...
a my dzis sie szczepilismy wiecie ajk trudno prowadzi sie samochód gdy kot zawodzaco płacze a za chiwlek drugi do chodiz do wniosku że mu potowarzysszy w jego rozpaczy... :roll: masakra.. jak tylko wyłaczam silnik zawodzeni ustaje właczam rónwo - zawodza.. chyba muszę poszukac weta do którego autem nie muszę dojeżdżać... :roll:

sylvia1

 
Posty: 499
Od: Nie cze 05, 2005 18:31

Post » Pon gru 19, 2005 0:57

maw pisze:Dyzio wczoraj zrobil kilka kroków :D :D

:D :ok:

justyna_ebe

 
Posty: 1580
Od: Nie paź 17, 2004 16:00
Lokalizacja: łódzkie

Post » Pon gru 19, 2005 1:00

sylvia1 pisze:wiecie ajk trudno prowadzi sie samochód gdy kot zawodzaco płacze

wiemy :D
przy sześciu pyskujących naraz to dopiero jest jazda :twisted:

justyna_ebe

 
Posty: 1580
Od: Nie paź 17, 2004 16:00
Lokalizacja: łódzkie

Post » Czw gru 22, 2005 16:54

Dyziowa rekonwalescencja moze/ma prawo jeszcze potrwac 3 tygodnie...nie nalezy go do niczego zmuszac i tylko pieszczochac ale nie rozpuszczac :roll:


Dyzio boi sie odkurzacza..wczoraj jak uslyszal odkurzac to sie zsikal na poslanko...- i chodzi mi o to, ze sie zsikal, tylko o to, ze "cos" moze go tak przerazac....smutne to :(

zyczymy Wam wesolych, szczesliwych i radosnych swiat
Pozdrawiam
Marzena i Moli (labradorka) i Dionizy/Dyzio (cudny koteczek)

maw

 
Posty: 180
Od: Wto lip 26, 2005 14:19
Lokalizacja: Piaseczno

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: banka i 89 gości