» Wto gru 06, 2005 17:09
Szczecin-powoli dojrzewamy do decyzji o drugim kocie.
Witam. Od jakiegoś czasu śledzę poczynania na forum i ... nie mogę pozostać obojętna na to o czym tutaj piszecie. Koty kochałam od zawsze, obecnie zamieszkuje ze mną jeden kot - biało-rudy, zabrany ze szczecińskiego schroniska 4 lata temu jako miesięczne kocię. Przez ten czas kot niesamowicie się uczłowieczył, prowadzimy kocio-ludzkie rozmowy(jest niesamowitą gadułą ), znamy swoje przyzwyczajenia, humory, mamy swoje codzienne rytuały i umiemy czytać w myślach. Kot jest niezwykle towarzyski, uwielbia człowieka i nie lubi być sam w domu.
Obydwoje pracujemy i kot zostaje w domu sam, praktycznie na cały dzień. Nudzi mu się pewnie bo widzę to po porozrzucanych kocich zabawkach, otwartych szafkach i innych efektach mniej lub bardziej niszczycielskich. Dojrzewa we mnie myśl aby: po pierwsze - zapewnić kotu towarzystwo innego kota, po drugie - pomóc jakieś kociej istocie. Trzy lata temu przeżyliśmy nieudane przyjęcie nowego domownika: warczenie nowego na rezydenta, atakowanie go, bitwy itp. "nowy" miał ok 7 m-cy, nasz - rok. Być może zabrakło cierpliwości, którą potęgowała świadomość, że jak nam się nie uda, to na kota czeka drugi dom.
A oto kilka wiadomości na temat mojego kota: domowy, niewychodzący, zaszczepiony, wykastrowany, nigdy nie chorował, bardzo towarzyski, uwielbia wszelkie zabawy - aportuje piłeczki, nie jest agresywny, ciekawski, łowny (sądząc po złapanych na balkonie muchach, chrabąszczach itp). W innym domu w którym jest dorosły kot, zachowuje się niepewnie, skacze na kark rezydenta (czy to zabawa czy atak?), czasem nawet prycha na mnie jak próbuję do niego podejść.
W związku z tym, że zastanawiam się nad przyjęciem dorosłego kota (po przejściach), to pomimo, że czytałam prawie wszystko na tym forum to ciągle targa mną niepewność co do słuszności decyzji. Myślałam o Bursztynie, Gracjanie, Kilerze. Uwielbiam koty czarne, rude, bure, pręgowane. Myślałam również o jakimś kocim kalece (fizyczna ułomność mi nie przeszkadza). Obawiam się tylko kotów z zachwianą psychiką, półdzikich - po prostu nie mogłabym im poświęcić tyle czasu ile w takim wypadku mogą potrzebować koty. I nie za bardzo mam opanowaną kocią medycynę. Kontakt ze mną na forum możliwy w godz. 9-18. Pozdrawiam.