Kochani, od dziś Majeczka jest u mnie, w domku tymczasowym

.
Wychuchamy pannę, wypieścimy, wyprowadzimy na ludzi... ekhem, na koty znaczy

.
Siedzi teraz w łazience, trochę popłakuje ale aklimatyzacja przebiega lepiej niż się spodziewałam

. Myszka - zabawka była objawieniem, kiedy koteczka "zaskoczyła" o co chodzi, to zaczęła szaleć na całego, i włączyła taki motorek, że normalnie oczy wywaliłam na wierzch

.
Normalnie jak dziecko, które pierwszy raz w życiu dostało zabawkę!
Pracuję m.in. w przedszkolu, więc nie mogłam się opędzić od skojarzeń - to mruczenie było całkiem jak dziecięcy śmiech na całe gardło

.
W trakcie zabawy Majeczka tak się rozkręciła, że zapomniała zupełnie o swojej zwyczajowej rezerwie i nawet tryknęła mnie łebkiem! I prężyła kuperek podczas głaskania!!!

A to była panna "niedotykalska", która zawsze przy próbie pogłaskania robiła "siodełko" i zgrabnie sie wymykała...
Apetyt jej dopisuje, wcięła pół puszki Animondy (Beef + Turkeyhearts), a teraz śpi słodko... w kuwetce

. Zignorowała zupełnie mięciutkie posłanko z ręczników, które jej przygotowałam

.
No, ale w końcu jest indywidualistką, co nie?
Na deserek kilka zdjęć pochłoniętej zabawą Majki:
http://upload.miau.pl/1/39002.jpg
http://upload.miau.pl/1/39003.jpg
http://upload.miau.pl/1/39004.jpg
http://upload.miau.pl/1/39005.jpg
