No ale niestety - to było marzenie

Tydzień temu na działce pojawiły sie trzy maleństwa. Musiał to byc poźny miot kotki,ktorej nie moge złapa do sterylki.

Dwa kocurki mają około 6 - 7 tygodni. Matka juz ich nie karmii.
Jeden kotek troche straszy około 3 miesięcy przybłąkał sie niewiadomo skąd.

Braciszkowie: Arnold - biało czarny łobuziak, Feluś - bardzo malutki szaro-biały słodziak oraz przybłęda bury FiLL - dzielnie dotrzymywały kroku starszym kotom.
Jednak zrobiło sie zbyt zimno, nie mają szans na przetrwanie zimy.
Postanowiłam- zamknełam ich w domku na działce.
Arnold jest w najlepszej kondycji-straszny rozrabiaka z niego i wyrośnie na cwaniaczka.
Fill - jest bardzo spokojny, troche oczka mu łzawią ale jest coraz lepiej
Feluś - najmniejszy ze wszystkich był i jest w najgorszym stanie. Taki chudziutki,ze wszystkie kosteczki przez skóre można policzyc. Przestal jesc,przewracał sie. Teraz od 3 dni jest w szpitalu - i wet mówi ze jest coraz lepiej

Na razie mieszkają w domku działkowym. Co dziennie do nich jeżdzę, daję swieze jedzonko i ogżewam pomieszczenie. Ale nie wiem jak długo tak wyrobię-długo pracuję, czesto wyjeżdzam. Boje sie, ze gdy wydobrzeją bede musiała maluchy znów na dwór wypuści.
Nie chce tego.

Prosze pomóżcie w szukaniu dla nich domów.