Pod bandażami łapka wygląda super, nie jest sina tylko ładna różowa i cieplutka. Ma jeszcze połamane kostki paluszków ale one nie zrosna się ze soba bo kostki przemieściły sie przy powstaniu urazu i są od siebie oddalone, muszą sie poprostu zagoić. Gdyby tylko czucie wróciło byłoby super. Zobaczymy w poniedziałek co Wet powie.
Postanowiłam że kociak musi dogadać sie z moją
niegościnną kicia Ninką. W tej chwili oboje chodzą po całym
mieszkaniu i tylko czasem jedno prycha na drugie lub warczą na
siebie jak dobermany. Szczęściarz, jak by co, schowa się do kryjówki
w szafie. Chyba troszkę się tą sytuacją zestresował, bo jak Nina
poszła spać to zabrał się za mordowanie pluszowego "Pana Misia" a
wyglądało to przezabawnie, warczenie też było.
Właśnie wróciliśmy ze Szczęściarzem od weta. Walczymy o łapkę. Będę z nim chodziła na zabiegi elektroakupunktury trzy razy w tygodniu. Jutro zdejmujemy opatrunek usztywniający. Wet mówi, że trzeba spróbować.
Szkoda tylko, że nikt nie chce pokochać kociaka i wziać go do domku na zawsze
Jest sznsa na domek, ale coś więcej bedę wiedzieć wieczorem. Podobno jakiś starszy Pan zobaczył zdjęcie i zakochał sie w Szczęściarzu ! Niedawno pochował swojego kotka który nie miał nóżki. Coś więcej napiszę jak rozeznam sytuację.