Galla, poruszyłam temat leków, ponieważ większość ludzi, których znam, twierdzi, że badania na zwierzętach są bezwzględnie konieczne w przypadku testowania leków. Ale tak naprawdę potrzebne są chęci i niektórym ludziom ich nie brakuje - szukają alternatyw, żeby nie było potrzeby dręczenia zwierząt. Dlaczego nie skorzystać, skoro jest taka możliwość. Nie żyjemy przecież w Średniowieczu

A poza tym, w tym temacie też ktoś już wspomniał o lekach, jeśli mnie pamięć nie myli.
Co do testowania chemikaliów, to możliwe, że masz rację - że na dzień dzisiejszy nie istnieją alternatywy do tego typu badań, ale powtarzam - na dzień dzisiejszy. Sama zresztą też o tym nie słyszałam. Co nie zmienia faktu, że człowiek powinien dążyć do tego, aby testy na zwierzętach zastąpić alternatywnymi metodami. Kiedyś nie było alternatyw do testowania leków, teraz są już znane i co więcej, okazało się, że są one nawet bardziej miarodajne. Więc jeszcze nic straconego
Trzeba tylko tego bardzo chcieć. Dlatego napisałam w moim poprzednim poście:
Moim skromnym zdaniem należy dążyć do redukowania eksperymentów na zwierzętach poprzez wyszukiwanie alternatyw. Człowiek został chyba wyposażony w coś takiego jak rozum? Czas najwyższy, żeby zaczął go używać, a nie szedł na łatwiznę
Póki co, należy minimalizować eksperymenty na zwierzętach. W miarę możliwości znacznie ograniczać ból i cierpienie zwierząt podczas testów oraz zapewniać im jak najlepsze i godne warunki bytowania. Dopóki nic więcej nie da się zrobić w tej sprawie
Czuję straszną bezsilność i gorycz, smutek i rozpacz, że nie mogę pomóc tym biednym, bezbronnym zwierzakom
A co sądzicie o eksperymentowaniu na seryjnych mordercach, gwałcicielach itp?
Beliowen pisze:W kolejnym etapie juz bywa roznie z tym wolontariatem.
Z kontrola takoz.
Może i jest tak jak piszesz. Nie wiem. Ale wiem, że prawo na takie praktyki nie zezwala i to miałam na myśli, wymieniając różnice pomiędzy testowaniem na ludziach, a zwierzętach. Takie rzeczy nie dzieją się na porządku dziennym, jak to jest w przypadku zwierzaków. Poza tym, tego typu praktyki byłyby niezgodne z Kodeksem etyki lekarskiej...
Beliowen pisze:I ostroznie z kwantyfikatowami - zwykle, zazwyczaj, na pewno.
Bardzo ostroznie.
Wiesz, przyznam się, że pierwszy raz ktoś mi zwrócił na to uwagę (bo podejrzewam, że do mnie ta uwaga była skierowana).
Ja często używam tych zwrotów. Jeśli Cię to drażni, to spróbuję nad tym zapanować, ale nie gwarantuję, że mi się to uda. W przeciwnym razie będziesz musiała się przyzwyczaić
Te słówka same mi jakoś wskakują w zdania, ale zanim cokolwiek wyślę na publiczne forum, to 10 razy przeczytam w podglądzie co napisałam. I mogę Cię zapewnić, że nie wysyłam postów nie przemyślanych. Nie piszę od razu, co mi ślina na język przyniesie - najpierw muszę to przemyśleć, przeanalizować. Kiedyś reagowałam pod wpływem impulsu, kierowałam się emocjami, teraz tak nie reaguję. Często nawet nie biorę już udziału w dyskusjach, w trakcie których podnosi mi się ciśnienie. Życie w realu jest, jak dla mnie, dosyć pełne nerwów. Po co denerwować się jeszcze w wirtualnym świecie? Kiedyś myślałam inaczej, ale człowiek się zmienia

Teraz to co dzieje się w internecie, biorę raczej (popatrz, i znowu chciało mi wskoczyć słówko "zazwyczaj") na luzie, nawet tematy, które są mi bardzo bliskie (tak jak np. ochrona zwierząt, wegetarianizm). Zaciskam zęby i mówię sobie - "ja mam swoje zdanie, Ty masz swoje. Nie warto prowadzić dyskusji, w której ani ja Ciebie nie przekonam, ani Ty mnie". Często nawet nie czytam takich wątków, żeby nie kusiło mnie do wypowiedzi...
A jak już coć napiszę, to wyrażę tylko własne zdanie i nie mam zamiaru kogokolwiek do niego przekonywać.