enigma pisze:Proszę mi wytłumaczyć, bo z takimi stwierdzeniami dość często się spotykam - dlaczego ktoś NIGDY nie weźmie psa czy kota ze schroniska /to skrót myślowy, może zaadoptować chociażby z miau czy z jakiejkolwiek innej strony, pomagającej zwierzętom, np. vetopedii itp/ - a weźmie szczenię czy kociątko z takiego "dzikiego, domowego" rozrodu?![]()
![]()
Czy te psy i koty ze schronisk to jakies trędowate są?![]()
![]()
Absolutnie tego nie rozumiem
Ja też nie rozumiem, ale takich ludzi jest wielu. Szczerze, bardzo obawiałam się adopcji Grity z Harbutowic, a jednak się zdecydowałam: http://www.dogomania.pl/index.php?name= ... t=negritta i jest dobrze, choć nie zawsze. Ludzie boją się psów po przejściach z powodu psychiki, a kotów z "ulicy" z powodu wszelkich możliwych bądź wymyślonych chorób. Pokutuje obawa przed kotopochodnymi chorobami. I ja tu akurat się nie dziwię, bo pamiętam, jak byłam w ciąży, lekarka przez 6 miesięcy trzymała mnie w obawie o zdrowie córki, bo miałam styczność z kotami - toksoplazmoza na mur, a i pewnie alergia u dziecka i cała masa plag egipskich! Z braku informacji i zabobonów te uprzedzenia się biorą.