Od niedawna wiem o istnieniu tej stronki, dopiero teraz zdecydowalam sie napisac na forum. Prawde powiedziawszy to opiero po przeczytaniu topicu o Antku. Jedna z osob wypowiedziala sie ze nigdy by nie oddala swojej kotki... i ze nie rozumie tlumaczen takich jak np. alergia.
Ja musze oddac MOJA kotke. Powod jest prosty: alergia siostry z ktora mieszkam. Marzena puchnie po stycznosci z sierscia kota, niebezpieczne bo nie moze oddychac. Konieczny jest w tedy zastrzyk. I kotek musi opuscic Dom. I wiedzialam o tym zanim kicia sie zjawila u nas.....
Kotke znalazlysmy z siostra na dzialce pod warszawa jakies 3 miesiace temu. Byla pogryziona. Zaglodzona. Chora (jak sie okazalo m.in. obustronne zapalenie oskrzeli, obustronny obrzek pluc, przewlekle zapalenie gornych drog oddechowych). I w zaawansowanej ciazy. Nie bede opowiedala jak ciezko bylo przelamac nieufnosc kotki. Ani ile trwalo leczenie. P 2 razy dziennie jezdilismy do weterynarza, a niekiedy i o 3 w nocy gdy kotka sie dusila. Podejzenie cukrzycy, HIV, FIV, i astmy. Wyniki negatywne. W czasie ciazy dostawala tlen. Szukalismy kogos kto by sie nia zaoiekowal ale... kto sie zajmie lepiej kocica od nas? I kto wogole chce? Podzielilismy mieszkanie, odkurzalismy je kilka razy dziennie, sortowalismy rzeczy na te ktore mialy strycznasc z jej futrem...
Kotka urodzila mlode 2 tyg po terminie. Przenosila ciaze gdyz i ja i weterynarz balismy sie podac jej narkoze w takim stanie. W koncu trzeba bylo, kociaki nagle przestaly sie ruszac... (USG bylo codziennie).
Cesarskie ciecie stalo sie niezbedne, zabieg wykonywalo 4 weterynarzy chcac zapewnic kotce jak najwieksze bezpieczenstwo. I mimo komplikacji udalo sie! Urodzilo sie 7 zdrowych kociat, kotka przezyla zabieg, przy okazji zostala tez wysterylizowana, i szybko zaczela wracac do zdrowia.
Cala rodzinka wyjechala z nami na wakacje na Mazury gdyz nie mielismy z kim jej zostawic. Diva tryskala radoscia w koncu mogac wychodzic na dwor. Codziennie przynosila nam "podarunki". W ciagu 12 dni... 15 myszy, 4 nornice, 1 zaba i 1 ptaszek. I to pomimo dzwoneczka!
Kociaki znalazly dla siebie domki, tylko Diva wciaz przebywa u nas... Tuli sie do mnie, szuka wsparcia, milosci... czulosci... I to jest MOJA kotka. Tyle ze musze znalezc jej kogos kogo bedzie mogla pokochac. U mnie w mieszkaniu pozostac nie moze z powodu siostry, nie bylaby tam tez szczesliwa nie mogac wychodzic na zewnatrz. A poniewaz jest czlonkiem rodziny a nie zabawka to o jej szczescie chodzi. Wiec czekamy... Tyle ze pewnie ona nieco bardziej niecierpliwie niz ja....

Kontakt: Monika, e-mail: deirdre@poczta.fm, tel. 601 405 412