Potrzebna kotka skuteczna w lapaniu myszy....

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Czw lis 10, 2005 11:59

Paszula pisze:
Kasia D. pisze:Przepraszam, ze nie czytam wszystkiego w tym watku dokładnie ALE... ja bym pogadała z tym człowiekiem i wyjaśniła, ze moze dostac kotke z podwiązanymi jajnikami ( nie uzywać słowa sterylizacja...), równie łowną jak wszystkie inne.
Zaoszczędziłby na hormonach i fatydze z jazdą do weta ( w co i tak nie wierzę...)
I takąż kotke bym mu dała... :roll:


To jest dobry pomysl i wlasnie na takie pomysly kontynujac ten watek liczylam. Nie bedzie przyszlych pokolen kociat, ale niektorzy wola sie tutaj wyzyc niz udzielac wlasnie takich rad. Pare razy pytalam roznych wetow o rozgraniczenie kastracji i sterylizacji... wszyscy chcieli ciac wszystko. Dopiero w tym watku potwierdzily sie moje wczesniejsze przypuszczenia. I w ten oto sposob moej wszystkie koty i kotka sa wykastrowane. Niestety. :(


Sterylizacja uchroni kotkę przed rozmnażaniem się, niesety nie przed chorobami - ropomaciczem i rakiem sutka. Już była mowa o tym na forum - kotka będzie przechodziła kilkanaście rujek rocznie (zamiast dwóch - trzech), co też jest zachwianiem równowagi hormonalnej. Niestety.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Czw lis 10, 2005 12:04

Paszula pisze:
Olat pisze:
Paszula pisze:]Natomiast stanowczo nie podzielam stiwerdzenia, ze nie powinnam sie w to pakowac, na zasadzie "niech to zrobia inni a nie my". To szczyt hipokryzji
).
Moje rozumienie tego słowa jest dokładnie odwrotne i napisałam dlaczego.

Kąsliwej uwagi o byciu milosnikiem lub nie - pozwole sobie znowu nie skomentowac. Szkoda słów...


Tak sie konczy wyciaganie slow z kontekstu.
Czyli rozumiem, ze lepiej jest nie pomagac temu Panu znalezc kota i ominac problem niz znalezc mu kota i go wesprzec, znalezc rozwiazanie pogodzenia jego potrzeb i naszej "ideologii"??

daruj, nie bardzo mogłam przytoczyłam całego posta... :?
LEPIEJ w moim odczuciu pozostac w zgodzie ze swoimi poglądami. Albo daję kota osobie, która spełnia moje kryteria i/lub jest edukowalna. Albo nie daje wcale.
Inaczej- to byłaby hipokryzja...

Chyba sobie odpuszcze ciag dalszy dyskusji...
Mam wrazenie, ze zupełnie inaczej rozumiemy pojęcia...
Pojęcie hipokryta czy "miłosnik zwierząt" np... :?

Olat

Avatar użytkownika
 
Posty: 39523
Od: Sob mar 30, 2002 21:41
Lokalizacja: Myslowice

Post » Czw lis 10, 2005 12:04

Paszula pisze:
Olat pisze:
Paszula pisze:]Natomiast stanowczo nie podzielam stiwerdzenia, ze nie powinnam sie w to pakowac, na zasadzie "niech to zrobia inni a nie my". To szczyt hipokryzji
).
Moje rozumienie tego słowa jest dokładnie odwrotne i napisałam dlaczego.

Kąsliwej uwagi o byciu milosnikiem lub nie - pozwole sobie znowu nie skomentowac. Szkoda słów...


Tak sie konczy wyciaganie slow z kontekstu.
Czyli rozumiem, ze lepiej jest nie pomagac temu Panu znalezc kota i ominac problem niz znalezc mu kota i go wesprzec, znalezc rozwiazanie pogodzenia jego potrzeb i naszej "ideologii"??


To nie jest nasza ideologia tylko pojecie dobrostanu zwierzat.
Temu panu mozna dac kota - wysterylizowanego kota ze schroniska lub dziczka spod bloku. Bo tylko dla takich zwierzat mozna mowiic o porawie dobrostanu zwierzecia. I to pod warunkiem ze schronisko to moloch obojetny na los zwierzat a pod blokiem nikt o kota nie dba i o niego nie karmi.

Za niedpuszczalne uwazam oddawanie kotki z podwiazanymi jajnikami i klamanie ze nei jest wysterylizowana.
Za jeszcze bardziej niedpuszczalny uwazam pomys dania temu czlowiekowi kota niewysterylizowanego.
Nie wyobrazam sobie, jak mozna bylo w ogole rozwazac taka kwestie.

Zapraszam do watku kotomaniaka na kotach.
Watku o tym co na wsi robi sie z kocietami.

Ja nigdy bym takiej osobie kota nie oddala.

I niz byc w Twoim pojeciu "milosnikiem" Paszula, wole po prostu kochac koty.
8 kocich ogonów i spółka (z.b.o.o.)

eve69

 
Posty: 16818
Od: Pt sie 23, 2002 15:09
Lokalizacja: gdansk

Post » Czw lis 10, 2005 12:09

Tak wlasnie siegnelam do poczatku tych postow, bo zastanawialm sie w ktorym moemencie popelnilam blad. Wydaje mi sie, ze bardzo dlugo bylam otwarta i chetna do znalezienia rozwiazania optymalnego. I poza tym, ze napisanie pierwszego posta blo bledem to tez tego najdluzszego bylo bledem.
Nie mnie oceniac i wyrokowac kto jest a kto nie jest milosnikiem zwierzat.
Strasznie mi jest po prostu przykro (cholernie, zeby nie uzywac jeszcze strzych okreslen), ze zostalam tak nie zrozumiana i tak osadzona.

Postaram sie wytlumaczyc z tymi samochodami co mialam na mysli:
kot nr 1: mieszka na wsi przy gospodarstwie, jakis 500 m od ulicy, dostaje co rano miche, a w dzien spi w kuchni, tam gdzie najcieplej. W nocy wychodzi na dwor i buszuje po stodole lapiac myszy. Raz na jkis czas idzie sobie gdzies dalej i pewnej nocy ginie pod kolami samochodu.
kor nr 2: mieszka na 17 m2 razem z 2 innymi kotami, psem i dwojgiem wlascicieli. W dzien spi na ogrzewaniu podlogowym w lazience, a w nocy przytula sie do swojej pani. Wyjscie na dwor zwiazane jest z najwiekszym stresem. Poza przytulaniem i zabawkami, ktore dawno juz mu sie znudzily nie dzieje sie nic. jest kochany i zadbany, ale jest jak pluszowy mis a nie dziki kot, bo jego Pani nei moze podarowac mu innych warunkow, ale gdyby nie ona juz by nie zyl lub siedzial w schronisku.

To mialam na mysli. Dosc to idealistyczne ale kot nr 1 chyba jest troche bardziej w zgodzie z natura a wedlug mnie "zgoda z natura to zwierzece szczescie"?

Paszula

 
Posty: 160
Od: Pt kwi 09, 2004 16:29

Post » Czw lis 10, 2005 12:12

Paszula pisze:
Kasia D. pisze:Przepraszam, ze nie czytam wszystkiego w tym watku dokładnie ALE... ja bym pogadała z tym człowiekiem i wyjaśniła, ze moze dostac kotke z podwiązanymi jajnikami ( nie uzywać słowa sterylizacja...), równie łowną jak wszystkie inne.
Zaoszczędziłby na hormonach i fatydze z jazdą do weta ( w co i tak nie wierzę...)
I takąż kotke bym mu dała... :roll:


To jest dobry pomysl i wlasnie na takie pomysly kontynujac ten watek liczylam. Nie bedzie przyszlych pokolen kociat, ale niektorzy wola sie tutaj wyzyc niz udzielac wlasnie takich rad. Pare razy pytalam roznych wetow o rozgraniczenie kastracji i sterylizacji... wszyscy chcieli ciac wszystko. Dopiero w tym watku potwierdzily sie moje wczesniejsze przypuszczenia. I w ten oto sposob moej wszystkie koty i kotka sa wykastrowane. Niestety. :(


No NIESTETY coraz bardziej utwierdza mnie to w przekonaniu, że NIESTETY nie jestem miłośnikiem zwierząt, bo:
a/ uważam, ze koty ginące pod kołami samochodów nie są szczęśliwsze od tych trzymanych w domu
b/ moje koty są wszystkie ciachnęte

Cóż pobyt na tym forum otworzył mi oczy na pewne sprawy. Dziękuję Paszula
Gość
 

Post » Czw lis 10, 2005 12:12

Jana pisze:Sterylizacja uchroni kotkę przed rozmnażaniem się, niesety nie przed chorobami - ropomaciczem i rakiem sutka. Już była mowa o tym na forum - kotka będzie przechodziła kilkanaście rujek rocznie (zamiast dwóch - trzech), co też jest zachwianiem równowagi hormonalnej. Niestety.


Tego sie wlasnie obawialam. :(

Paszula

 
Posty: 160
Od: Pt kwi 09, 2004 16:29

Post » Czw lis 10, 2005 12:16

Anonymous pisze:
Paszula pisze:
Kasia D. pisze:Przepraszam, ze nie czytam wszystkiego w tym watku dokładnie ALE... ja bym pogadała z tym człowiekiem i wyjaśniła, ze moze dostac kotke z podwiązanymi jajnikami ( nie uzywać słowa sterylizacja...), równie łowną jak wszystkie inne.
Zaoszczędziłby na hormonach i fatydze z jazdą do weta ( w co i tak nie wierzę...)
I takąż kotke bym mu dała... :roll:


To jest dobry pomysl i wlasnie na takie pomysly kontynujac ten watek liczylam. Nie bedzie przyszlych pokolen kociat, ale niektorzy wola sie tutaj wyzyc niz udzielac wlasnie takich rad. Pare razy pytalam roznych wetow o rozgraniczenie kastracji i sterylizacji... wszyscy chcieli ciac wszystko. Dopiero w tym watku potwierdzily sie moje wczesniejsze przypuszczenia. I w ten oto sposob moej wszystkie koty i kotka sa wykastrowane. Niestety. :(


No NIESTETY coraz bardziej utwierdza mnie to w przekonaniu, że NIESTETY nie jestem miłośnikiem zwierząt, bo:
a/ uważam, ze koty ginące pod kołami samochodów nie są szczęśliwsze od tych trzymanych w domu
b/ moje koty są wszystkie ciachnęte

Cóż pobyt na tym forum otworzył mi oczy na pewne sprawy. Dziękuję Paszula


Daleko idaca zlosliwosc musze przyznac.
Moje niestety mialo byc zwiazane z opcja dla moich zwierzakow, ktora moglaby byc dla nich lepsza. Jesli okazuje sie nie byc lepsza to "stety".

Tak bardzo chcesz mi udowodnic, ze jestem taka okropna, podla i przyczyniam sie do krzywdy zwierzat. O to Ci chodzi??... bo ja chcialam raczej porozmawiac, wyjasnic i dojsc do porozumienia. Widze, ze jednak chodzi o licytacje i kontre za wszelka cene a nie dojscie do porozumienia!!!

Paszula

 
Posty: 160
Od: Pt kwi 09, 2004 16:29

Post » Czw lis 10, 2005 12:20

eve69 pisze:Za niedpuszczalne uwazam oddawanie kotki z podwiazanymi jajnikami i klamanie ze nei jest wysterylizowana.

Eve, chodziło mi o cos innego.
Ten pan prawdopodobnie nie odróznia terminów: sterylizacja i kastracja.
Wie, ze kotki wyciete ( wykastrowane) sa mniej łowne i takiej nie chce.
Natomiast nie wie zapewne, ze kotka wysterylizowana to nie to samo co wykastrowana.
Tłumaczenie róznic terminologicznych starszym ludziom ze wsi nie ma chyba wielkiego sensu. Bardziej czytelne byłoby chyba wyjasnienie , ze kotka nie ma nic wyciętego ale i nie będzie miała małych
www.fundacjafelis.org
na FB: Foondacja Felis
KRS 0000228933 - podaruj nam 1%

Kasia D.

 
Posty: 20244
Od: Sob maja 18, 2002 13:40
Lokalizacja: Lublin i okolice

Post » Czw lis 10, 2005 12:25

Paszula pisze:
Anonymous pisze:
Paszula pisze:
Kasia D. pisze:Przepraszam, ze nie czytam wszystkiego w tym watku dokładnie ALE... ja bym pogadała z tym człowiekiem i wyjaśniła, ze moze dostac kotke z podwiązanymi jajnikami ( nie uzywać słowa sterylizacja...), równie łowną jak wszystkie inne.
Zaoszczędziłby na hormonach i fatydze z jazdą do weta ( w co i tak nie wierzę...)
I takąż kotke bym mu dała... :roll:


To jest dobry pomysl i wlasnie na takie pomysly kontynujac ten watek liczylam. Nie bedzie przyszlych pokolen kociat, ale niektorzy wola sie tutaj wyzyc niz udzielac wlasnie takich rad. Pare razy pytalam roznych wetow o rozgraniczenie kastracji i sterylizacji... wszyscy chcieli ciac wszystko. Dopiero w tym watku potwierdzily sie moje wczesniejsze przypuszczenia. I w ten oto sposob moej wszystkie koty i kotka sa wykastrowane. Niestety. :(


No NIESTETY coraz bardziej utwierdza mnie to w przekonaniu, że NIESTETY nie jestem miłośnikiem zwierząt, bo:
a/ uważam, ze koty ginące pod kołami samochodów nie są szczęśliwsze od tych trzymanych w domu
b/ moje koty są wszystkie ciachnęte

Cóż pobyt na tym forum otworzył mi oczy na pewne sprawy. Dziękuję Paszula


Daleko idaca zlosliwosc musze przyznac.
Moje niestety mialo byc zwiazane z opcja dla moich zwierzakow, ktora moglaby byc dla nich lepsza. Jesli okazuje sie nie byc lepsza to "stety".

Tak bardzo chcesz mi udowodnic, ze jestem taka okropna, podla i przyczyniam sie do krzywdy zwierzat. O to Ci chodzi??... bo ja chcialam raczej porozmawiac, wyjasnic i dojsc do porozumienia. Widze, ze jednak chodzi o licytacje i kontre za wszelka cene a nie dojscie do porozumienia!!!


Paszula
Tobie zdaje sie jedna rzecz sie myli- to nie jest watek o Tobie.

Kasiu, sterylizajca jest dla kotki zwyczajnie niebezpieczna - spojrz co isze Jana.
Wierzysz ze ten facet pojedzie z nia do weta bo zauwazy ze cos sie dzieje?
8 kocich ogonów i spółka (z.b.o.o.)

eve69

 
Posty: 16818
Od: Pt sie 23, 2002 15:09
Lokalizacja: gdansk

Post » Czw lis 10, 2005 12:31

eve69 pisze:To nie jest nasza ideologia tylko pojecie dobrostanu zwierzat.
Temu panu mozna dac kota - wysterylizowanego kota ze schroniska lub dziczka spod bloku. Bo tylko dla takich zwierzat mozna mowiic o porawie dobrostanu zwierzecia.I to pod warunkiem ze schronisko to moloch obojetny na los zwierzat a pod blokiem nikt o kota nie dba i o niego nie karmi.


Wlasnie o to mi chodzilo i takiego kota chcialam. Ktorego los sie poprawi,a nie mozna dla niego znalezc nic innego.
PS. Nie posadzam schronisk ani karmicieli o zle zmaairy - chce w to wierzyc, bo bym sie zlamala gdyby bylo inaczej

eve69 pisze:Za niedpuszczalne uwazam oddawanie kotki z podwiazanymi jajnikami i klamanie ze nei jest wysterylizowana.
Za jeszcze bardziej niedpuszczalny uwazam pomys dania temu czlowiekowi kota niewysterylizowanego.
Nie wyobrazam sobie, jak mozna bylo w ogole rozwazac taka kwestie.


Z tym tez sie zgadzam. Czesc argumentow przyjelam w tej dyskusji. Czesc wypowiedzi na poczatku poza tym to byla wlasciwa dl forum nutka zartow. Nie popieram jakiegokolwiek kretactwa generalnie. A z pomyslem niewysterylizowanej kotki to moze faktycznie nie byl dobry pomysl (przyznalam sie do tego), ale dalsza dyskusja miala znalezc rozwiazanie co zrobic aby nie bylo kociat, kotka byla zdrowa a myszy byly wylapane.

eve69 pisze:Zapraszam do watku kotomaniaka na kotach.
Watku o tym co na wsi robi sie z kocietami.

Ja nigdy bym takiej osobie kota nie oddala.


Moze tam opisane osoby wlasnie tak postepuja, ale nie wkladajmy wszystkich do tego samego gara.
Jesli wchodzac na ten watek bede mogla jakos pomoc i cos zdzialac to owszem wejde, ale jesli mam sie naczytac okropnosci i zostac bez mozliwosci zrobienia z tym porzedku to nie chce sie katowac. Jesli jest cos do zrobienia w tym wzgledzie to prosze dac znac.

eve69 pisze:I niz byc w Twoim pojeciu "milosnikiem" Paszula, wole po prostu kochac koty.

A ta kwestie mam nadzieje, ze wyjasnily moje posty, ktore pisalam chyba rownolegle z Twoim.

Paszula

 
Posty: 160
Od: Pt kwi 09, 2004 16:29

Post » Czw lis 10, 2005 12:38

eve69 pisze:Paszula
Tobie zdaje sie jedna rzecz sie myli- to nie jest watek o Tobie.


Ten fakt trzyma mnie jeszcze przy zdrowych zmyslach. :) Nie chcialabym, aby ktos na forum dyskutowal kwestie kastracji mnie lub tym bardziej odania temu Panu. :)

Paszula

 
Posty: 160
Od: Pt kwi 09, 2004 16:29

Post » Czw lis 10, 2005 12:56

jopop pisze:A ja przepraszam, że się wtrącę i pewnie dostanę po uszach, ale może to jest jakaś alternatywa...

GDYBY ten Pan się uparł, że kotka musi jednak mieć jajniki, to możeby mu jakąś kocicę szukajacą domu (dorosłą) WYSTERYLIZOWAĆ a nie wykastrować? To nie wyprodukuje dzieci, a jednocześnie pewnie Panu łatwiej by się uwierzyło, że będzie łowna.

Jopop, wybacz, ale gdyby napisal to ktos mniej uswiadomiony, nie zareagowalabym.
Osobie, ktora w innym watku podkreslala swoje kometencje weterynaryjne (3 lata czytania naukowych ksiazek oraz dyskusji z TZ-em, to jakos tak bylo), dziwie sie, ze pisze cos takiego.
Zapytaj TZ-a, jak to jest ze skutecznoscia podwiazania jajowodow u kotek...
abluo ergo sum

Beliowen

Avatar użytkownika
 
Posty: 55549
Od: Czw lis 25, 2004 11:33
Lokalizacja: 52°04′N 21°01′E

Post » Czw lis 10, 2005 12:56

Mamy pod Rawą Mazowiecką ok. półroczne kociaki obojga płci. Niby wszystko tak, jak tyen pan chciał. Z drugiej strony istnieje obowiązek podpisania umowy adopcyjnej, w której adoptujący zobowiązany jest do sterylizacji kota pod rygoerm jego odebrania. Poszedłby na to?
chętni na kota
-
Pozytywne myślenie wszystko odmieni - ja wierzę w świat bez bezdomnych, cierpiących psów i kotów jeszcze przed 40.
---
Poszukuję osoby która może pomóc w sterylizacji kotów bezdomnych w Polanowie oraz Nowym Miasteczku oraz osoby która odwiezie wiejską kotkę na zabieg pod Kielcami. Proszę o info na pw. Dziękuję :-)

VeganGirl85

Avatar użytkownika
 
Posty: 16929
Od: Śro gru 29, 2004 9:09
Lokalizacja: Warszawa Grochów

Post » Czw lis 10, 2005 12:59

Paszula pisze:
Olat pisze:Resztę, w szczególnosci twierdzenie o szczesciu wychodzącego kota, który ginie pod kołami- pomine milczeniem. :?


Skoro nie zgadzasz sie z tym co napisalam tzn, ze nie rozumiesz tego co napisalam. Kazdy milosnik zwierzat sie bowiem z tym zgodzi.

Co do hipokryzji nie posadzam Maryli o hipokryzje tylko pisalam o dzialaniach i moim ich rozumieniu. A o brak postepowania w zgodzie ze swimi zasadami nie mozna mnie posadzac, gdyz zawsze cale zycie bylam pod prad i niezle mi sie za to obrywalo!

Paszula, czytaj dokladnie to, co pisza inni - i swoje wypowiedzi przed wyslaniem.
Proponuje lekture watku od poczatku, na zimno.
Bez emocji, bez egzaltacji.
Lekture wnikliwa.
I wyciagniecie logicznych wnioskow.
Ktore po takiej lekturze nasuna sie same.
abluo ergo sum

Beliowen

Avatar użytkownika
 
Posty: 55549
Od: Czw lis 25, 2004 11:33
Lokalizacja: 52°04′N 21°01′E

Post » Czw lis 10, 2005 13:01

XAgaX pisze:Mamy pod Rawą Mazowiecką ok. półroczne kociaki obojga płci. Niby wszystko tak, jak tyen pan chciał. Z drugiej strony istnieje obowiązek podpisania umowy adopcyjnej, w której adoptujący zobowiązany jest do sterylizacji kota pod rygoerm jego odebrania. Poszedłby na to?


Jesli zgodzi na kastracje kotki (lub nawet obu kotow, gdyby wzial dwa) to ja to wezme na siebie lacznie z kosztami operacji i ich organizacja, bo tylko wtedy bede miala pewnosc, ze robota zostala dobrze wykonana. Jesli go jednak nie przekonam trzeba bedzie odpuscic i nie damy mu wtedy kotow.
Musze ochlonac i porozmawiac z nim.

Paszula

 
Posty: 160
Od: Pt kwi 09, 2004 16:29

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 20 gości