CK JAGODA - ma DOM :)))))))

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Nie sie 07, 2005 13:39

Rany, jaka rodzinka :love:
Oby Jezynka dopchala sie do Jagodzinego cyca :ok:
abluo ergo sum

Beliowen

Avatar użytkownika
 
Posty: 55549
Od: Czw lis 25, 2004 11:33
Lokalizacja: 52°04′N 21°01′E

Post » Pon sie 08, 2005 22:45

A oto dumna mamka!:)

Obrazek

janykiel

Avatar użytkownika
 
Posty: 2457
Od: Wto lip 05, 2005 19:54
Lokalizacja: miejscowy od 2002: ex Gandalf Jarka, ex janykiel3, ex ascalithion:P, ex Jose AB

Post » Śro sie 10, 2005 22:57

Jagoda bardzo ładnie zajmuje się Jeżynką.
Kiedy mała już nassie się do syta, Jagódka wychodzi z koszyka rozprostować łapy i zjeść cos z miseczki. Z kuwetki korzysta raz dziennie. I załatwai wtedy obie potrzeby. Jeszcze nie widziałem takieeeeeego siooo. 8O 8O 8O Kicia bardzo chętnie je kittenka suchego, co ciekawe bardzo lubi być karmiona z ręki... Jest bardzo czuła i cierpliwa. I pozwala mi na wiele. Jej zaufanie do człowieka jest nieprawdopodobne. Można powiedzieć, że ona wręcz właczyła mnie do opieki nad małą... Zadziwiające.

Ten, kto weźmie do domu Jagodę, zyska słodki jak miód cud cierpliwości - kotkę o złotym charakterze, zrównoważoną i miłą... Ktoś szuka ideału?

janykiel

Avatar użytkownika
 
Posty: 2457
Od: Wto lip 05, 2005 19:54
Lokalizacja: miejscowy od 2002: ex Gandalf Jarka, ex janykiel3, ex ascalithion:P, ex Jose AB

Post » Czw sie 11, 2005 21:29

Jagody brzuszek, mimo ugniatania kocięcego pięknie się zrasta, linia jak niteczka cieniutka różowiutka... Gadaliśmy troszkę znowu z Jagódką... Opowiedziała mi swoją historię...

Urodziła się pod schodami prowadzącymi do zewnętrznego wejścia do szkolnej piwnicy. Takie zarośnięte chwastami, brudne, wiecznie mokre miejsce, jakich pełno na starych osiedlach. Tam wychowywała się najpierw z rodzeństwem, a potem sama. Starała się unikać błędów swoich braci i sióstr: unikała pędzących samochodów, ludzi i psów. Starała się trzymać matki. Razem wszędzie chodziły, razem jadły, razem spały. Była szczęśliwa. Czuła się bezpieczna i kochana. Pewnego poranka obudziło ją dotkliwe zimno. Mamy nie było. Czekała długo, ale kiedy mama nie wracała, ruszyła żeby jej poszukać. Była głodna i zziębnięta. Szukała bez skutku wiele godzin, czując się coraz gorzej i coraz głośniej pomiaukując. Aż wreszcie poczuła zapach mamy. Popędziła w tę stronę radośnie. Zapach był coraz silniejszy i wreszcie dotknęła pyszczkiem znajomego futerka. Bardzo się cieszyła. Przecież właśnie odnalazła mamę! Koniec głodu i zimna. Ale mama się nie ruszała. Jej futerko pachniało tak jak wcześniej, ale nie dawało już tego ciepła. Jagódka poczuła jeszcze jeden zapach. Znała go. Tak właśnie pachniał jej braciszek, kiedy pewnego dnia zapędził się na drogę pędząc za kolorowym motylem i już nie wrócił. Tak pachniał, kiedy go znalazły... Od tego czasu właśnie Jagoda unikała zapachu samochodów... A teraz czuła tę straszną woń na futerku mamy, która leżała obok, nawet nie drgnąwszy, kiedy do niej przybiegła. Minęło sporo czasu, zanim Jagoda zrozumiała, że mama już jej nie pomoże... Była bardzo głodna i postanowiła poszukać czegoś do jedzenia. Niestety, wszędzie tam gdzie dotarła po zapachu, jedzenia już nie było. Albo tylko z oddali widziała duże koty, które zjadały coś dobrego. Raz spróbowała się zbliżyć do takiej grupy, ale została osyczana i owarczana; za drugim razem boleśnie oberwała łapą... Zrozumiała, że sama musi coś zdobyć... Tymczasem zrobiło się ciemno i zimno... Jagoda poczuła się trasznie zmęczona, zatęskniła do ciepłego dotyku mamy, ich kryjówki... Jakimś cudem zdołała do niej trafić. Długo mościła sobie miejsce w zbyt dużym legowisku... Zasnęła głodna i przerażona...

CDN.

janykiel

Avatar użytkownika
 
Posty: 2457
Od: Wto lip 05, 2005 19:54
Lokalizacja: miejscowy od 2002: ex Gandalf Jarka, ex janykiel3, ex ascalithion:P, ex Jose AB

Post » Czw sie 11, 2005 22:17

się wzruszyłam...
Obrazek
http://www.forastero.pl hodowla kotów brytyjskich

Mysza

Avatar użytkownika
 
Posty: 39656
Od: Pon cze 02, 2003 10:17
Lokalizacja: prawie Kraków

Post » Sob lis 05, 2005 22:11

Poranek nie był miły. Było zimno, a mała Jagódka była bardzo głodna. W pierwszym odruchu chciała zawołać mamę, nawet zapłakała kilka razy głośno, ale po chwili przypomniała sobie, że mamy nie ma. Że już nie będzie. Nie wiadomo skąd, ale wiedziała o tym na pewno. Było jej smutno. A jednak to nie smutek dominował w tym co czuła. Pusty żołądek coraz bardziej dawał o sobie znać. Postanowiła wyruszyć na poszukiwania. Kiedy wyszła ze swojej kryjówki na jej nos spadła zimna kropla deszczu, potem następne i następne, aż poczuła wilgoć na całym ciele. Cofnęła się odruchowo, ale głód natychmiast przypomniał o sobie. Ruszyła przez mokre schody, przerażona, zziębnięta i mokra. U szczytu zatrzymała się na chwilę - w którą stronę iść? Sama nie wie skąd natychmiast przyszła odpowiedź i ruszyła w lewo, szybko przebiegła przez róg placu i zbiegła po innych schodkach do zarośniętego rowu. Wzdłuż muru pobiegła prosto, mijając kolejno piwniczne okienka. I nagle uświadomiła sobie skąd zna tę drogę. To tędy każdego ranka mama prowadziła ją z kryjówki, pokazując drogę najbezpieczniejszą i najkrótszą. Teraz trzeba było skręcić w prawo. Jagódka skręciła i natychmiast poczuła woń, która każdego ranka sprawiała, że przyspieszała kroku. I zawsze mama powstrzymywała ją, potem ostrożnie nasłuchiwała, węszyła, rozglądała się i sama podchodziła do muru, pod którym stały miseczki. Zjadała jeden kęs, brała do pyszczka drugi i biegła do Jagody, która zjadała go w mgnieniu oka. Ostatnio nawet po pierwszym kęsie nie biegła do córeczki - wołała ją krótkim miauknięciem i Jagoda mogła sama podbiec i jeść z miski z mamą. Ależ była z siebie dumna! Biegła do niej z zadartym ogonkiem, z uniesioną głową, jakby całemu światu chciała obwieścić, że oto jest już dorosła. No, prawie dorosła.

Tym razem jednak nie było mamy. Jagoda w pełnym biegu pognała do miseczek i... odskoczyła jak oparzona w bok, w żywopłot, ledwo unikając psich zębów. Szczekanie tak ją przeraziło, że rzuciła się do ucieczki na oślep. Dopiero po chwili uspokoiła się trochę i pamiętając o zawartości miseczki, wróciła. Tym razem była ostrożniejsza. Naśladując mamę, zatrzymała się i sprawdziła, czy nie ma nic niepokojącego wokół. Kiedy uznała, że jest bezpiecznie, pobiegła do muru. Jakże inaczej niż kiedyś! Na ugiętych łapach, nisko przy ziemi, cały czas nasłuchując i rozglądając się. Zapach jedzenia był tak silny, że niemal całkiem ją oszołomił, kiedy pochyliła się nad miseczką. Jakiś kot już z niej jadł, ale nie był to znajomy zapach. Na szczęście miseczka obok była niemal nietknięta. Jagoda z pełnym impetem dopadła jej i jadła łapczywie, powarkując, jak chyba nigdy dotąd. Była szczęśliwa.

CDN.

janykiel

Avatar użytkownika
 
Posty: 2457
Od: Wto lip 05, 2005 19:54
Lokalizacja: miejscowy od 2002: ex Gandalf Jarka, ex janykiel3, ex ascalithion:P, ex Jose AB

Post » Sob lis 05, 2005 22:42

Jagoda wznowiła opowieści, stąd powyższa kontynuacja... Wcześniej nie miała czasu, co innego karmić jedną Jeżynkę, a co innego zajmować się kilkoma całkiem solidnymi łobuzami.
Jednak teraz już łobuzy jedzą same, mleka nie ma, więc jest troszkę czasu. Akurat wczoraj mieliśmy chwilkę dłuższą dla siebie, bo Jagódka bardzo źle znosi szczepienie i chciałem dać jej troszkę więcej opieki niż reszcie, która całkiem ładnie się zbiera.
Jagoda całkiem obolała jest. Wczoraj popłakiwała przy każdym ruchu, a mimo to piszcząc i powarkując z bólu wlazła mi na kolana, bo chciała się przytulić i pocieszyć u przyjaciela. Całkowicie mnie tym rozczuliła. Na noc ustawiłem jej koszyk blisko grzejnika, pod krzesłem - bardzo jej to odpowiadało.
Dziś za to było nieco lepiej, jakby sprawniej się ruszała, ale niemal nie tknęła suchego z miski. Wziąłem więc do ręki garstkę jej ukochanej karmy dla kociąt i usiadłem przed kszesłem, na którym kicia leżała. Z dużą radością, pomrukując jadła karmę z dłoni, a pomiędzy kęsami, opowiedziała mi kolejny fragment historii. Nie za duży, bo nie czuje się najlepiej, a ja nie chciałem nalegać na więcej. Może jutro będzie czuła się dobrze i powie coś jeszcze? Mam nadzieję.

Tymczasem, kilka zdjęć Jagody, bo coś ostatnio mniej jej było... Mam nadzieję, że mi te absencje jej Wirtualna Opiekunka i inni miłośnicy piękna Jagody, wybaczą... :oops: :oops: :oops:

Tu, na stoliku, podczas rytuału wypraszania dokładki.:):)

Obrazek

A tu wpatrująca się, czy przypadkiem maluch nie ma czegoś, co powinna zjeść ona... A Ryśka uważa, że Jagoda tak patrzy na kolejne przyniesione kociątko...;);)

Obrazek

Jagoda cały czas obserwuje...

Obrazek

Całkowicie niewidoczna za niezwykle kryjącym drapakiem :lol: :lol: :lol: :lol:

Obrazek

I jeszcze jedna Jagoda - jako absolutnie niesamowita czarna pantera u wodopoju! Piękna jest!

Obrazek

janykiel

Avatar użytkownika
 
Posty: 2457
Od: Wto lip 05, 2005 19:54
Lokalizacja: miejscowy od 2002: ex Gandalf Jarka, ex janykiel3, ex ascalithion:P, ex Jose AB

Post » Sob lis 05, 2005 22:44

Pieknosc czarna :D

Myszka.xww

 
Posty: 28434
Od: Sob lip 20, 2002 18:09
Lokalizacja: Krakoff

Post » Nie lis 06, 2005 19:32

Jagódka jest prześliczna. BARDZO DZIĘKUJĘ :D :D :D :D

I faktycznie boczki jej się trochę zaokrągliły :lol: , ale to jej tylko dodaje kobiecości.

RenataCw

 
Posty: 221
Od: Wto lip 20, 2004 20:53

Post » Pon lis 07, 2005 9:30

Jagódka już wysterylizowana, zaszczepiona, odrobaczona. Teraz tylko domu jej trzeba :)
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Pon lis 07, 2005 10:02

Zasluzyla na najlepszy dom za cierpliwosc i serce dla podrzutkow. 8) A piekna jest swoja droga.
Przypomina mi sie tekst mojego kolegi o dzieciach: "Nie wiem, do kogo podobne, ale chowam jak swoje". :mrgreen:

Arcana

 
Posty: 5727
Od: Nie lip 17, 2005 13:59
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lis 08, 2005 8:16

Za dobry domek dla Jagodki. MOcno, mocno.
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 88212
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Wto lis 08, 2005 8:45

Jagódka jest najpiękniejszym kotem jakiego widziałam...
Gdzie obecnie mieszka? (miejscowość)
Gość
 

Post » Wto lis 08, 2005 8:49

w Krakowie :D
Gość
 

Post » Wto lis 08, 2005 9:38

Tak, w Krakowie.
I czuje się znacznie lepiej już teraz. To znaczy doszła do siebie po szczepieniu. Wczoraj radośnie baraszkowała z Jeżynką i Flipem, wyciągnąwszy się na podłodze. Była wyraźnie zadowolona. I spodobało jej się karmienie z ręki, chrupie pochrząkując cicho... :D :D :D
Kiedy na nią patrzę, kiedy ją biorę na ręce i kiedy ją myziam po nosie i po brzuchu to myślę sobie, że to duży zaszczyt dostać od Kogoś Takiego taki kredyt zaufania.

Kochana jest.:D

Acha, powiedziała mi wczoraj, że na razie nie ma czasu na rozmowy, bo chce się nacieszyć zabawą z kociakami i możliwością biegania bez bólu. Zaniedbała maluchy i zabawę przez tą szczepionkową obolałość...

janykiel

Avatar użytkownika
 
Posty: 2457
Od: Wto lip 05, 2005 19:54
Lokalizacja: miejscowy od 2002: ex Gandalf Jarka, ex janykiel3, ex ascalithion:P, ex Jose AB

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 17 gości