Się dzieje... Zakręcił mnie dziś biedniutki pers
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=34458 siedzący teraz w mojej łazience, ale syrenek nie zaniedbuję!
Panny ganiają po ciasnym kartonie aż miło, jak im wytłumaczyć, że kuweta to nie piaskownica?

Sisi miała dziś plamę po kupie na... czole

Wstyd jak beret, bo z tą plamą wetka ją widziała...
Syrenki kupkują już całkiem całkiem, pupy okejos, dziś dostały ostatni zastrzyk. Pozwolono mi także leciutko zagęszczać kocie mleko kleikiem ryżowym, a to po to, żeby zagęścić również kupy

oraz powolutku przestawiać je na jedzenie samodzielne.
W lecznicy syrenki wzbudziły wielki zachwyt w poczekalni, ale nikomu nie pozwoliłam ich dotykać. Dostaję już lekkiej paranoji, przed wejściem do ich pokoju przebieram się, ręce myję co 10 minut (po każdym dotknięciu innych kotów, a szczególnie Mystery mana).
No tak, syrenki mają "swój" pokój - TŻ by mnie zabił, bo to tak naprawdę jest jego pokoik. Nie ma teraz swojego gniazdka do czytania książek...
Chciałabym więcej czasu poświęcać dziewczynkom, ale nie daję rady. Moje koty już całkiem poszły w odstawkę i mają mnie tylko w nocy

Mimo wszystko syrenki garną się do ludzi, mruczą bardzo głośno i bardzo chcą, żeby je brać na ręce, miziać i dać się podgryzać.
Na razie (odpukać) syrenki nie muszą jeździć do weta, i całe szczęście, bo przecież jest persik do wożenia
