
http://upload.miau.pl/1/34402.jpg - dostojny ze mnie kocur
http://upload.miau.pl/1/34403.jpg - no dość już tych zdjęć!
http://upload.miau.pl/1/34404.jpg - wyjdę spod krzesła jak schowasz aparat!
http://upload.miau.pl/1/34405.jpg - co, mam się posunąć?
http://upload.miau.pl/1/34406.jpg - śpię... nie budzić!
http://upload.miau.pl/1/34407.jpg - głaszczą, mrrr... ugniotę jej spodnie...
http://upload.miau.pl/1/34408.jpg - co tam łazi po podłodze?
http://upload.miau.pl/1/34410.jpg - ziew...
http://upload.miau.pl/1/33699.jpg - nie znoszę tej klatki!!!
UWAGA, KOTKA OKAZAŁA SIĘ BYĆ KOCUREM-KASTRATEM... Ale reszta bez zmian, nadal jest milusiński i mruczący:)
Tę olbrzymią koteczkę ktoś najprawdopodobniej wyrzucił z domu, błąkała się na podwarszawskich działkach, zaczepiając ludzi. Jest przymilna, ładuje się na kolana i mruczy. Absolutnie nie chce siedzieć w klatce, na razie niestety musi...
Jest zdrowa, ma na ciele kilka małych strupków po walkach (znikną za parę dni). Ma krótką, gestą, dość lśniącą sierść. Najprawdopodobniej jest kastrowana, bo ma na brzuchu bliznę (i na uszach dwa maleńkie ząbki - nie wiem czy od walk czy znaki?).
Jest niemal czarna, białe ma tylko łapki, koniec ogona, śliniak i okolice nosa.
Pilnie szuka domu - na razie jest w lecznicy (w klatce), jeśli nikt jej nie przygarnie trafi do domu z 40 innymi kotami... A jej potrzeba przede wszystkim człowieka do głaskania.
Pokochaj ją, a zamruczy Cię na śmierć:)