Pojawił się niedawno na podwórku przy ul Wólczańskiej, zachowuje się jak kot domowy.
"Wszystko było dobrze" dopóki nie zaiteresowały się nim karmicielki, od tego czasu jest szczuty psami (dobermany) i grożono mu otruciem.
Sprawa jest pilna, jak nie zima to psy lub trutka.

Zdjęć nie mam ale widziałam na oczy.
Dostał stronghold, może być wykastrowany.
Czy ktoś?