Przedwczoraj wieczorem weszła do piwnicy i coś słabiutko zaskrzeczało do niej z grubych rur ciepłowniczych tuz pod sufitem. BYła przekonana, ze to szczur i dopiero po zapaleniu światła zobaczyła kocią kruszynkę...
Wystraszona kocina kurczowo trzymała się rury gdy p. Halina próbowała ją zdjąć. Gdy juz odczepiła kociaka maleństwo przylgneło do niej z całej siły i rozmruczało sie na caaaałą piwnicę. Zakwaterowała go w pustej, przystosowanej na potrzeby kotów wózkowni.
OPowiedziała mi o nim przypadkiem. Dzisiaj pojechałam do niej w zupełnie innej sprawie i poszłam do piwnicy żeby zobaczyc malucha. No i wyszłam z nim...

Zamieszkał u mnie w klateczce króliczej, z której udało mu sie juz kilka razy uwolnić

Jest maleńki, ma moze 6-7 tygodni, futerko jest jeszcze z miękkiego puchu kociakowego, oczka juz sie wybarwiają na zielono...
Straszny z niego mruczek i głodomor. Kuwetke już zna, bawi się pluszowymi zabawkami i zaczepia przez pręty moje koty.
Dostał na imię Simon.
Niech ktos go pokocha...





