Mieszkam w bloku, mam dwa koty własne - są niewychodzące i takie będą, z konieczności, poza tym wyprowdzone na dwór boją się.
Mama mieszka w domku, ma parkę wychodzącą - 5 lat temu przyprowadziła je ich kocia mama, razem się zadomowiły, po roku kocią mamę zabił samochód
Przez miesiąc w czasie choroby mamy te koty były u mnie - oprócz awantur z moimi rezydentkami kłoptów nie było. Mama wyzdrowiała, koty razem z nią wróciły do domu. Latem tylko nocują w domu, zimą spędzaja tam znacznie wiecej czasu. Póki będą u mamy, będą kotami wychodzącymi - nie ma możliwości zamknąc domu tak, by nie wyszły - mama musiałaby okien nie otwierać. Zdaję sobie sprawę z ryzyka, ale tak niestety jest.
Teraz mam w domu koteczkę ze schroniska, była chora i zestresowana teraz zdrówko w porządku ale kłopot z kuwetkę - koteczka nie chce lub nie umie, bardzo powoli się przyzwyczaja. Widocznie była wychodząca i takegio domku jej szukam - oczywiście nie w pobliżu ruchliwej ulicy.
Wydaje mi się, że nie można uogólniać - koty od dzieciństwa wychodzące cierpią w zamknięciu, koty nie znające wolności źle się czują na dworze.