W sobotę tuż przed wyjazdem z maluchami do Warszawy, zadzwonił do mnie pan mieszkający w okolicy. Pan jest samotny i ma duży dom. Chce przygarnąć kocurka. Gotów był przyjechać po małego natychmiast. Kotek musi być mały, bo będzie spał w łózku i pan chce aby się do tego przyzwyczaił

Pan jest właścicielem jakiegoś zakładu i jak powiedział, kotkowi niczego nie będzie brakować. Ponieważ nie miałam czasu na dłuższą rozmowę, obiecałam, że zadzwonię w poniedziałek. Nic na razie więcej nie wiem poza tym, co napisałam. Problem w tym, że nie mam obecnie żadnego kocurka do adopcji...