Fuksja ma komplet badań. Jest zdrowa!
Mocz idealny, pęcherz na usg prawidłowy.
Kręgosłup bez bólu, bebeszki (chciałam rzec - organy wewnętrzne

) bez objawów bólowych.
Temperatura prawidłowa.
Krew prawie idealna (w porządku profil nerkowy, watrobowy i cukier). Jedyne odchyły od normy to za mało płytek krwi i podwyższone leukocyty (przez to i kwasochłonne).
Ale wet zwrócił uwage, ze laboratorium szpitalne wykazuje przy każdym pacjencie od jakiegoś czasu podwyższone leukocyty. Jego wniosek - szwankuje sprzęt.
Ale ... zakładając nawet, ze wyniki sa prawidłowe, gdzie szukac przyczyny tego podwyższenia leukocytów?
Funia kilka tygodni temu robiła kupę z krwią. Już wszystko jest ok. Została też odrobaczona.
Bardzo dziwną rzecz wet dotrzegł - srom Funi był "rozpulchniony", podkrwawiony. Biorąc pod uwagę jej zchowanie, wet obstawiał rujkę.
A tu zagwozdka - Funia ma na brzuszku blizne jak po sterylce.
Domysły: żle wykonano sterylke, albo Funia miała inny rodzaj operacji.
Dostała Provere (4 tabletki), że niby jeśli rujkuje, to tabletki ją wyciszą. Dostała juz 3 tabletki. Jest jakby trochę spokojniejsza, ale wystarczy, ze którys rezydent pojawi sie na horyzoncie i zaczyna sie warczenie, fuczenie, syczenie, paniczna ucieczka za kanape, jeśli ktorys wyciągnie łapę w jej strone.
W sobotę zaobserwowałam tez taką rzecz: na korytarzu darło sie dziecko sąsiadów. Porządnie sie darło.

Funia podeszła krok w stronę drzwi i momentalnie zacżeła warczec.
Moze to zbyt daleko idący wniosek, ale stawiam, ze w jej poprzednim domu było dziecko, które jej dokuczało.

Idę też o zakłąd, ze nie zagineła, ale sie jej pozbyto.

(powtórze: oplakatowałam pól osiedla, na którym ją znalazłam, jak by jej szukano, to by znaleziono...

).
Jednym słowem: uważam, ze Funi dokuczało dziecko, karcili ją za to dorosli (stad strach przed ręką i każdym nagłym ruchem). Ten strach przekłada teraz na agresję wobec nas (drapanie rąk i gryzienie) i rezydentów.
Mam kicie po jakichś strasznych przejściach... I dylemat: podac psychotropy?
I co z tym sromem, typowym dla rujkującej kotki (a na brzuchu blizna)?
Jakbym mało miała zagadek z Dyziowym pęcherzem...
