
Od niecałych dwóch dni pręgowane maleństwo jest z nami - na początku żałośnie miauczało, aż serce się krajało, taka bidula...Teraz miauczy, jak nie ma nas w zasięgu jej wzroku...Je dużo i nie przejmuje się wcale prychającą i warczącą Luną ...
Mam nadzieję, że ich wzajemne relacje jakoś się ułożą...Na razie Madame Luna chodzi obrażona

Ogólnie Haidi wprowadziła urocze zamieszanie do naszego domu-zwiedza wszystkie kąty, urządza polowania na zasłony, jest rezolutna i ciekawska, jak ma ochotę na pieszczoty, to po prostu się ich domaga i już!

Jest zupełnym przeciwieństwem naszej Luny-damulki

Teraz gania za zabawkami podczas gdy L. siedzi obrażona pod łóżkiem...
Aniu, dzięki za miłe słowa

P.S. trzymamy kciuki za Jimmiego, ffffffrrrrrrrrrrrrrrr(to właśnie napisała Haidunia-serio! wlazła na klawiaturę). Myślę ,że to miało znaczyć, że chciałaby żeby Jimmy szybko wyleciał z tego tymczasowego gniazdka do nowego dobrego domku... Pozdrawiam!!!