Jimmi (4 mieś) czeka na dobry domek...

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Śro paź 05, 2005 18:54

Jako nowy opiekun Moniczki, a wlaściwie HAIDI vel Mała :D chciałam napisać kilka słów:

Od niecałych dwóch dni pręgowane maleństwo jest z nami - na początku żałośnie miauczało, aż serce się krajało, taka bidula...Teraz miauczy, jak nie ma nas w zasięgu jej wzroku...Je dużo i nie przejmuje się wcale prychającą i warczącą Luną ...
Mam nadzieję, że ich wzajemne relacje jakoś się ułożą...Na razie Madame Luna chodzi obrażona :x a Maleńka próbuje się z nią zaprzyjaźnić...

Ogólnie Haidi wprowadziła urocze zamieszanie do naszego domu-zwiedza wszystkie kąty, urządza polowania na zasłony, jest rezolutna i ciekawska, jak ma ochotę na pieszczoty, to po prostu się ich domaga i już! :D
Jest zupełnym przeciwieństwem naszej Luny-damulki :wink:
Teraz gania za zabawkami podczas gdy L. siedzi obrażona pod łóżkiem...

Aniu, dzięki za miłe słowa :oops: mamy nadzieję, że Maleństwu będzie u nas dobrze. Staramy się ze wszystkich sił ...

P.S. trzymamy kciuki za Jimmiego, ffffffrrrrrrrrrrrrrrr(to właśnie napisała Haidunia-serio! wlazła na klawiaturę). Myślę ,że to miało znaczyć, że chciałaby żeby Jimmy szybko wyleciał z tego tymczasowego gniazdka do nowego dobrego domku... Pozdrawiam!!!
Katioczka
 

Post » Śro paź 05, 2005 18:55

Jako nowy opiekun Moniczki, a wlaściwie HAIDI vel Mała :D chciałam napisać kilka słów:

Od niecałych dwóch dni pręgowane maleństwo jest z nami - na początku żałośnie miauczało, aż serce się krajało, taka bidula...Teraz miauczy, jak nie ma nas w zasięgu jej wzroku...Je dużo i nie przejmuje się wcale prychającą i warczącą Luną ...
Mam nadzieję, że ich wzajemne relacje jakoś się ułożą...Na razie Madame Luna chodzi obrażona :x a Maleńka próbuje się z nią zaprzyjaźnić...

Ogólnie Haidi wprowadziła urocze zamieszanie do naszego domu-zwiedza wszystkie kąty, urządza polowania na zasłony, jest rezolutna i ciekawska, jak ma ochotę na pieszczoty, to po prostu się ich domaga i już! :D
Jest zupełnym przeciwieństwem naszej Luny-damulki :wink:
Teraz gania za zabawkami podczas gdy L. siedzi obrażona pod łóżkiem...

Aniu, dzięki za miłe słowa :oops: mamy nadzieję, że Maleństwu będzie u nas dobrze. Staramy się ze wszystkich sił ...

P.S. trzymamy kciuki za Jimmiego, ffffffrrrrrrrrrrrrrrr(to właśnie napisała Haidunia-serio! wlazła na klawiaturę). Myślę ,że to miało znaczyć, że chciałaby żeby Jimmy szybko wyleciał z tego tymczasowego gniazdka do nowego dobrego domku... Pozdrawiam!!!
Katioczka
 

Post » Śro paź 05, 2005 18:56

Sorry za dubel...
Katioczka
 

Post » Czw paź 06, 2005 20:35

Monika jako Haidi bryka i rozrabia w nowym domku...
a nas po rozstaniu ze ślicznotką pociesza... Jimmi.

Okazało się, że chłopiec może i nie jest taki bystry jak siostra... ale za to ma serduszko wielkie jak kanapa :D
Ubóstwia się pieszczochać, siedzieć na kolanach, być noszonym na rękach - kot głaskany, przytulany i noszony osiąga nirwanę :D

Tuż po rozstaniu była odrobinę marudny, smutny... teraz zdecydowanie bardziej domaga się uwagi niż wtedy, gdy rozrabiał razem z Moniką (Haidi) - ale po prostu ciężko nie całować tego czarnego, aksamitnego noska i nie kiziać pod białą bródką i nie patrzeć w te oczy!!!

Chłopiec szybko się uczy :) i bardzo stara bo zależy mu na naszej akceptacji...

Najfajniejsze są zabawy z innymi kotami - z ludźmi to nie to samo.
Dlatego dobrze by było gdyby znalazł dom z kocim towarzystwem - małym lub dużym...

Pozdrawiam
A.
Nieszczęściem kociarza jest to, że w jego sercu może sie pomieścić tak wiele kotów, a w jego mieszkaniu tak mało...

Obrazek Obrazek

Rodzice Bohemy

 
Posty: 261
Od: Wto kwi 19, 2005 18:32
Lokalizacja: Wawa-Tarchomin

Post » Pt paź 07, 2005 22:09

Aniu,
nie ukrywam, że oczarował mnie zarówno charakter, jak i wygląd Jimmy'ego :-) i jestem zdecydowana na jego przygarnięcie.
Podaj proszę jakiś kontakt do siebie - chciałabym pogadać o szczegółach i przekonać Cię, że Jimmy'emu byłoby u nas dobrze :-)
Pozdrawiam serdecznie
Joanna

Toskania

 
Posty: 3
Od: Pt paź 07, 2005 19:12
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob paź 08, 2005 12:38

Jimmi jutro do nas przyjeżdża :-D
Trzymajcie kciuki, żeby mu się u nas spodobało.
Pozdrawiam
Joanna
Ostatnio edytowano Sob paź 08, 2005 12:59 przez Toskania, łącznie edytowano 1 raz

Toskania

 
Posty: 3
Od: Pt paź 07, 2005 19:12
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob paź 08, 2005 12:45

no jasne ze trzymamy :D :ok:
Gość
 

Post » Sob paź 08, 2005 17:34

Luna i Haidi-wielka siostrzana miłość !!! Takich słodziaków jeszcze nie widziałam...

Wszyscy trzymamy kciuki za domek dla Jimmiego :D
Katioczka
 

Post » Sob paź 08, 2005 21:22

Katioczka - Monika/Haidi jest chodzącą słodyczą :)
Ona jest w stanie każdego rozbroić i spacyfikować - więc w sumie się nie dziwę siostranej miłości.
Doszliśmy z Wojtkiem do wniosku, że Monisię należałoby klonować i zrzucać na tyły armii - a pokój zapanowałby na świecie :D
Peacemaker ;)

Wszyscy by siedzieli i rozczulali się na słodkim Bąbelkiem biegającym z myszką w zębach :D

Niecierpliwie czekamy na jutrzejsze spotkanie z kandydatami na nowych rodziców Jimmi'ego :D
Relacja zostanie zdana - wszyscy trzymamy kciuki, że to własnie Ci ludzie, ten dom i ten kot :D

Pozdrawiam
Ania
Nieszczęściem kociarza jest to, że w jego sercu może sie pomieścić tak wiele kotów, a w jego mieszkaniu tak mało...

Obrazek Obrazek

Rodzice Bohemy

 
Posty: 261
Od: Wto kwi 19, 2005 18:32
Lokalizacja: Wawa-Tarchomin

Post » Sob paź 08, 2005 21:37

Kandydaci na rodziców czekają równie niecierpliwie, oglądając cały czas dostępne zdjęcia :D

Jednomyślnie ustaliliśmy, że jeśli Jimmi zdecyduje się u nas zamieszkać, zostanie przy nadanym mu przez Rodziców Bohemy imieniu. :)

Pozdrawiam
Joanna

Toskania

 
Posty: 3
Od: Pt paź 07, 2005 19:12
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie paź 09, 2005 9:56

No to ja dla obecnych rodziców Haidi i przyszłych rodziców Jima
ostatnie wspólne foty... :

Obrazek

Obrazek

Obrazek

:)

Pozdrawiam
Nieszczęściem kociarza jest to, że w jego sercu może sie pomieścić tak wiele kotów, a w jego mieszkaniu tak mało...

Obrazek Obrazek

Rodzice Bohemy

 
Posty: 261
Od: Wto kwi 19, 2005 18:32
Lokalizacja: Wawa-Tarchomin

Post » Nie paź 09, 2005 22:14

Niestety, Jimmi wrócił do nas z oględzin domu Toskanii.
Choć była to dla nas przykra decyzja podjęliśmy ją ponieważ uważamy, że miłość do zwierzęcia nie polega tylko na głaskaniu, pieszczeniu i karmieniu, ale również (albo przede wszystkim) na dbaniu o zdrowie, bezpieczeństwo i dobre samopoczucie kota.
Toskania nie ma zabezpieczonych okien, mimo że mieszka na parterze tuż przy ruchliwej ulicy. Okno jest często otwierane też dlatego, że...
na parapecie stoi miska dokarmianego dzikusa...
Rezydentka ma z dzikim kotem kontakt, czasem próbuje się dobierać do jego miski. Zanim Toskania i jej rodzina się zorientowali - do domu parę razy (nie wiem kiedy - czy było to parę tygodni czy miesięcy temu) wszedł przez okno dzikusek.
O ile wiem - istnieje mnóstwo niebezpiecznych dla kota wirusów, grzybów, pierwotniaków i innych świństw , które dla kota są niebezpieczne MIMO szczepienia, przed którymi zastrzyk po prostu nigdy chrobnić nie będzie, a jedzenie z miski dzikiego kota to absolutnie pomyłka...!
Rezydentce raz zdarzyło się wypaść na ulicę i był to dla niej na tyle duży szok, że do dziś dnia przez okno wychodzić nie próbuje, ale mi osobiście ryzyko takiej terapii szokowej po prostu nie odpowiada.
Trzecim minusem jest mimo wszystko sześcioletnie dziecko, które ( w co nie wątpię) z pewnością jest miłym i dobrym dzieckiem, ale niestety - na takie prośby, jak: nie ganiaj kotka! - po prostu nie reaguje.

Padła z naszej strony propozycja, że moglibyśmy zastanowić się nad przetrzymaniem kota u nas do czasu zabezpieczenia okien - jednak okazało się, że ponowne przyniesienie zwierzaka bez 100% pewności, ze kotek zostanie - odbije się na psychice dziecka - ponieważ obiecało się mu, że będzie kotek... Niestety - według nas kotek to nie zabawka dla dziecka i DLA NAS jego psychika również jest ważna - też to, że jest wystraszony nowym miejscem, masą nieznanych ludzi, prychającą rezydentką, ganiającym go sześciolatkiem i resztą rodziny, która nie pozwala kotu spokojnie poznać nowego miejsca.

Przykro mi - nie twierdzę, że nie jesteśmy przewrażliwionymi wariatami - możliwe. Możliwe, że bardzo skrzywdziliśmy i Jimma i Toskanię swoją decyzją. Jednak jedyne czym możemy się kierować przy oddawaniu kota - to intuicja i podstawowa wiedza, którą mamy. W tym wypadku z czystym sumieniem nie zostawiłabym kota w tym domu.

Mam nadzieję, że Toskania zabezpieczy okna i zacznie karmić dzikuska z dala od swojej rezydentki - na przykład na podwórku domu - ze względu na zdrowie swojego kota i dziecka

Jimmi nadal szuka domu.

Pozdrawiam
Ania
Nieszczęściem kociarza jest to, że w jego sercu może sie pomieścić tak wiele kotów, a w jego mieszkaniu tak mało...

Obrazek Obrazek

Rodzice Bohemy

 
Posty: 261
Od: Wto kwi 19, 2005 18:32
Lokalizacja: Wawa-Tarchomin

Post » Nie paź 09, 2005 22:46

Kochani Rodzice Bohemy, nie przejmucie się za bardzo, takie sytuacje również się zdarzają, rozumiem Was bardzo.
Toskanii może również ta sytuacja wyjdzie na dobre, przemyślą sobie parę spraw, bo wszystko to przecież dla dobra i zdrowia kotów i bardziej świadomie podejdą do kwestii nowego domownika.
Życzę wszystkim powodzenia i pozdrawiam!!!
Gość
 

Post » Pon paź 10, 2005 17:00

Dziękujemy za wsparcie psychiczne, drogi Gościu :D
Nieszczęściem kociarza jest to, że w jego sercu może sie pomieścić tak wiele kotów, a w jego mieszkaniu tak mało...

Obrazek Obrazek

Rodzice Bohemy

 
Posty: 261
Od: Wto kwi 19, 2005 18:32
Lokalizacja: Wawa-Tarchomin

Post » Pon paź 10, 2005 19:22

Decyzja byla sluszna i wcale nie jestescie przewrazliwionymi wariatami! Jestescie odpowiedzialnymi kocimi rodzicami. Pozdrawiam :)

Nicolus

 
Posty: 252
Od: Wto wrz 20, 2005 23:59
Lokalizacja: Warszawa (Praga Pd)

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 36 gości