od tego czasu była karmiona tylko strzykawką, masowana przeze mnie miziana nochem po brzuchu i takie tam...
ostatnimi czasy drżałam o jej los gdyż wszystko wskazywalo na to iż miała panleukopenie




pisze miala bo przy duzym zaangazowaniu mojego weta i nie mniejszym moim udalo sie j z tego wyciagnać...
mam nadzieje ze sie udalo...
pisze to teraz po raz pierwszy oficjalnie....już od ok 3 tyg zadnych sladow choroby (może poza zrostami bo dostawala sporo zastrzykow w maleńkie boczki co dziennie)...
no i przychodzi czas kiedy Atence trzeba bedzie znaleźć nowy dom

kocham tego kota ale jednoczesnie wiem ze nie moge sobie jej zostawić.... tym bardziej ze brat niedawno przygarnął kocurka wiec limit miejsc mamy wyczerpany....

Atenka to kot ktory za swoja rodzine uwaza czlowieka, to ja bylam jej mamą... ma na szczescie okazje da zabawy z innym kociakiem wiec dostapila zaszczytu posiadania chociaz kociego rodzenstwa....
bawi sie u nas ze starszym i sporo wiekszym od siebie kocurkiem, ma dobry kontakt z psami do ktorych od malego jest przyzwyczajona....
Atenka jest kotem-przyjcielem ktory podąża za czlowiekiem krok w krok, nie lubi byc sama, jest przeogromnym pieszczochem z głośnym traktorkiem....
własciwie to jest tak spragniona pieszczot ze wystarczy ja wziac na rece i mruczy...
potrzebuje domu gdzie bedzie traktowana wlasnie jak przyjaciel i czlowieka ktory bedzie w stanie poswiecic temu pieszczochowi sporo uwagi....
to zapewne bedzie moja najtrudniejsza adopcja....
