Komi okazał się być wielkim miłośnikiem prysznica...
Ma zwyczaj wskakiwać na szklaną półkę pod lustrem (

), z której wybija się i zaczepia łapkami o brzeg kabiny. Zagląda... i.... widzi co? WODĘ!!! I tu zaczyna się walka. Trzeba przeciągnąć do kabiny Komiego, który nagle zmienił plany i cofa się panicznie. Grozi mu przy tym upadek na szklaną półkę. Więc TRZEBA go wciągnąć pod prysznic, pod który chciał wejść, ale za człowiekiem, który tam jest, a nie do wody, którą lubi pijać, ale nie lubi w niej pływać... Po krótkiej acz emocjonującej walce Komi ląduje na ramionach, potem w domku na pralce, a człowiek może schłodzić zimną wodą rozpalone nerwami czoło i szramy na skórze, których obfitość jest znaczna, bo i kot w histerii lekkiej i człowiek, jak to zwykle bywa - pod prysznicem nagi...
(ale za to jak się Komi tuli!!! o, tuli się tak, jakby jutro miał być koniec świata i koniec tulenia!)