» Śro wrz 21, 2005 15:50
rudzielec
Dzisiaj zawiozłam do Kliniki na Śreniawitów rudego kota znalezionego przy pl. Hallera w miejscu karmienia dziczków. Kotek był osowiały, zaropiałe oczy (KK?), pasemko śluzu cieknące z pyszczka (może coś z dziąsłami/zębami?). Kotek ma być podleczony i wykastrowany na koszt Gminy Targówek. Wstępnie umówiłam się, że odbiorę go w piątek i wypuszczę w miejscu złowienia. Trochę to za krótko, żeby do tego czasu wyzdrowiał, ale nie mam innego pomysłu, co z nim zrobić.
Kotek był na tyle osowiały, że nie protestował, przy pakowaniu go do koszyka. Widać, że jest bardzo chory, ale może ta jego łagodność oznacza też, że nie jest dzikuskiem i może nadaje się do oswojenia. Jeszcze nic nie wiem o jego stanie. Wet mówił, żeby zadzwonić jutro ok. 15:00, to będzie mógł już coś na jego temat powiedzieć: jaka płeć (w mojej obecności wet nie wyjął go z koszyka, ale z racji rudości i zapaszku najpewniej samiec), w jakim jest wieku, co mu dolega, co mu zaaplikowano, najpilniejsze leczenie. Wg mojej wstępnej oceny jest to kotek dorosły, ale młody, tak max. roczniak, ale mogę się mylić. Pierwszy raz łapałam bezdomniaczka i jestem mocno przejęta. Tego rudasa dziś zauważyłam po raz pierwszy przy piwnicznym okienku. Jest to stałe miejsce bytowania innego kotka (a może kociczki), który dziś krążył w pobliżu i zdaje się, że nie był zachwycony obecnością kolegi przy "jego" stołówce. Do łapania kotka zmobilizowała mnie właśnie świadomość, że jest to "intruz" dla piwnicznego rezydenta. Do tego doszła oczywiście świadomość, że rudas jest bardzo chory, że sam sobie nie poradzi i że będzie zarażał okoliczne koty.
Sukces jest połowiczny, bo nie wydaje mi się, żeby w ciągu 2 dni pobytu w klinice kotek wyzdrowiał, szczególnie, że w tym okresie plamnowana jest również kastracja. Ale nie mogę dla niego zrobić nic więcej. Mam w domu kociczkę 12 letnią o obniżonej odporności, także nie mogę rudasa wziąc do siebie nawet na kilkudniowe przechowanie. Gdyby był ktoś zainteresowany zabraniem kota do domu, oswojeniem, podleczeniem i wyadoptowaniem to bardzo by mnie to ucieszyło.
Marto, może ten kotek spodoba się osobie chętnej na rudzielca.
Pozdrawiam wszystkich kociarzy.