
Cały czas myślę czy dobrze zrobiłam zabierając go stamtąd. Może jest tam gdzieś jego rodzinka. Kotek jednak jest oswojony i lgnie do ludzi, za moją córą chodził jak pies. Poza tym wydaje mi się, że nie jest zdrowy. Chudziutki, ale do jedzenia zbytnio się nie kwapi, ma rozwolnienie, wydaje mi się, że nie do końca kontroluje robienie kupki. Tylne okolice całe miał nią umorusane więc został wykąpany, a rano znów był brudny. W ogóle jakby pupę, zwieracze ma wybrzuszone (nie wiem jak to opisać). Do tego na obu oczkach ma wysuniętą błonkę. Poza tym jest bardzo przyjacielski, cały czas chodzi z podniesionym ogonkiem, tryka łebkiem. Przyniesiony do domu od razu zachowuje się jak u siebie, od razu chciał przywitać się z moimi kotami, tylko one nie chciały. W stosunku do psów wykazuje lekką rezerwę, ale nie ucieka. W ogóle moim zdaniem jest za spokojny jak na takiego malucha.
No i dochodzimy do sedna. Pilnie potrzebuję namiar na jakiegoś dobrego weta w Warszawie, najchętniej na Bródnie lub okolicach.
Podpowiedzcie też o co powinnam go zapytać.
Kotek po wyleczeniu będzie szukał swojego domku więc jeśli już wiecie, że ktoś poszukuje pięknego szylkretowego szkraba, to bardzo prosze o informacje.
Na tym zdjęciu widać o co mi chodzi z oczkami.
