Jego mama przybłąkała sie i już została na etacie myszołapa. Siostry malucha zostały od razu po urodzeniu utopione. Przeżył on i jeszcze dwóch burych braci.
Tamci mają mizerne szanse na dom wiec niech zyją sobie na wolności i pomagaja mamie plenić gryzonie. On miał szczęscie urodzić sie w poszukiwanym kolorze wiec zdecydowałysmy z Moniką, moją znajomą wetką-kociarą, ze damy mu szanse na zostanie "miastowym"

Maluch juz odpchlony ( ojjj...było z czego...) i odrobaczony zamieszkał w klatce gdzie w dwa dni nauczył sie korzystac z kuwety i pic z pojnika kulkowego

Ma 8-9 tygodni. Moze już iśc do ludzi. A wyglada tak:






