Dzisiaj maleństwo powitało mnie niezłą niespodzianką. Wchodzę, patrzę, a w klatce pusto... wołam a spod koca wyłazi zaspany i zadowolony malec. Robi sobie sam z kocyka domek, do którego się sprytnie wślizguje i się tam wygrzewa. Dzisiaj od razu odważnie do mnie przydreptał i wyciągnął łapeńki przez kratki. Były miziania i mruczanki. Na rączkach zrobiliśmy rundę po szpitalu, ale chciał do klatki. Potem jak już się trochę rozochocił pieszczotkami, to wystwił głowę z klatki i zrobil piękny zwis, zaglądając do klatki poniżej do psa. Mały aparat z niego! Kochany jest! Zrobiłam mu fajny domek z tekturowego pudełka, z okienkami w których sa firanki z gazików:) Włazi do niego i bardzo mu się podoba wykładzinka w domku z frędzelkowatej dzianinki.
Aha! Chciałam dodac, że ja jestem normalna, tylko ten pomysł z domkiem, to tak jakoś....
