Moderator: Estraven
sebans pisze:Dziękuję Wam wszystkim za odpowiedzi – naprawdę cenne.
Przyznam, że po przeczytaniu wszystkich Waszych wpisów dostałem mega schizy.Wczoraj przyglądaliśmy sie kotce zeschizowani i zauważyliśmy ze ma powiększony brzuszek. Dziwnie się zachowuje i jakoś ciężko oddycha. Ale jazda. Na pewno jest w ciąży, młody załatwił sprawę. Nie zastanawialiśmy sie długo i telefon do weterynarza i wizyta jeszcze wczoraj wieczorem. Zrobił jej USG, przebadał i... ufff ciąży nie potwierdził , generalnie wszystko ok. Wytłumaczył, że nie ma co z tym(kastracją) zbyt długo zwlekać. Jednak ja mam zdanie jak Sumińska. Chcę aby i jeden i drugi dorósł, dojrzał a potem dopiero zabiegi. Kurde ale będzie to mega stresujący okres dla nas i trudne do zrobienia by przeczekać jeszcze 3-4 miesiące. Mają jeszcze te cholerne robale i Giardioze. Jesteśmy w trakcie leczenia, Po leczeniu weterynarz zaproponował szczepienia i potem zabiegi. Ja wciąż mam zdanie jak Sumińska, jednak dochodzą do mnie wasze opinie i opinia weterynarza, przeczytałem kilka opracowań na ten temat i teraz jeszcze artykuł od jolabuk5 https://karolinaholda.com/kiedy-kastrowac-kociaka/
I wiecie w ogóle nie jestem mądrzejszy przez to. Sam nie wiem już nic. Mam mętlik.
Katarzynka01 pisze:Moi weci może nie są tak ortodoksyjni jak Sumińska, ale też uważają, że kotu trzeba dać czas na rozwój. Mnie też to przekonuje.
Blue pisze:Katarzynka01 pisze:Moi weci może nie są tak ortodoksyjni jak Sumińska, ale też uważają, że kotu trzeba dać czas na rozwój. Mnie też to przekonuje.
Problemem jest to że tu razem mieszka parka która w każdej chwili może stać się płodna (niekoniecznie w jawny sposób), w dodatku są to koty blisko spokrewnione więc gdyby doszło do ciąży a opiekunowie nie zdecydowaliby się na kastrację aborcyjną (lub ciąża byłaby mało widoczna - jak u kotki mojej sąsiadki - i przeoczona) to byłoby spore ryzyko urodzenia się kociaków obciążonych genetycznie.
Blokowanie hormonami kotki jeszcze nie rujkującej to zwiększone ryzyko powikłań bliskich lub dalszych. Marna jest korzyść z troszkę późniejszej kastracji gdy trzeba będzie w przyszłości kotce wycinać całe listwy mleczne.
Trzeba to przemyśleć na spokojnie.
Tu kociaki wymagają doleczenia, są jeszcze nie zaszczepione. To trochę inna sytuacja niż gdyby były zdrowe i po szczepieniach, wtedy osobie która miałaby kotkę i kocurka w wieku 5 miesięcy (a już szczególnie rodzeństwo) z pełnym przekonaniem radziłabym koteczkę wykastrować (kastracja kotki w tym wieku jest bezpieczna dla jej dalszego zdrowia, praktycznie znosi ryzyko złośliwych guzów sutków na całe życie, minimalizuje ryzyko rui po kastracji w wyniku produkowania hormonów płciowych przez nadnercza, co się zdarza u kotek już rujkujących przed kastracją - więc naprawdę jest sporo do ugrania, poza niechcianą ciążą z bratem).
Ale zrobiłabym to w pierwszym możliwym terminie.
sebans pisze:Coraz bardziej skłaniam się ku temu, żeby faktycznie nie czekać zbyt długo i zrobić kotce kastrację w pierwszym możliwym, bezpiecznym terminie po zakończeniu leczenia i szczepieniach.
Dowiedziałem się jeszcze dziś od weterynarza, że blokowanie hormonalne rujki – oprócz wszystkich skutków ubocznych, o których piszecie – tak naprawdę wcale nie daje przewagi.
Wet powiedział, że to tylko pozorne „zyskanie czasu”, bo hormony zatrzymują nie tylko ruję, ale i rozwój całego organizmu. Więc niby przesuwamy problem, ale kotka w tym czasie i tak nie dojrzewa.
A przecież chodzi o to, żeby dojrzała w naturalny sposób i była gotowa na zabieg.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Silverblue i 115 gości