» Pt lis 07, 2025 11:14
Re: Frajda-po odbarczeniu rdzenia. Frajda umarła.
Ryży był wczoraj po południu na kontroli. Goi się ładnie, żadnych obrzęków. Żarł od razu w dniu zabiegu o dozwolonej porze jakby nic się nie wydarzyło.
Problem był gdzie indziej. To nie jest całkiem domowy kotek, i np. kuwetami w domu gardzi. Nie załatwił się ani razu. Więc skrócono mu planowany czas podawania opioidów, wczoraj po południu był ostatni, i dziś rano w końcu mógł wyjść na zewnątrz. I od razu poszło siku, kupa, galopy po łące i drzewach.
Po zabiegu najbardziej przeszkadzał mu wenflon. Trzepał łapą, dziwnie ją stawiał - ale wczoraj pozbył się gadżetu. I dziś już jest znów normalnie.
Kropka była przerażona, gdy przywiozłam Rudego z zabiegu. Bała się trzepania łapą z wenflonem, nieskoordynowanych ruchów. A poza tym trzyma się nieźle. Dąży do utrzymania kształtu idealnego - kula na cienkich nóżkach. W zeszłym roku trochę chorowała, złapała świerzbowca drążącego, potem jeszcze pchełki i zapalenie skóry po nich, ale jest ok. Ona z kolei musi być miziana, chołubiona i dopieszczana - bez tego natychmiast spadek odporności i choróbska.