Miałam koszmarną noc

Funio zachorował, był osowiały, nie chciał nic jeść. Bladym świtem zapakowałam więc go do transporterka i pojechaliśmy do lecznicy. W tyle głowy miałam FIP. Funio był bardzo grzeczny, pozwolił się zbadać, zmierzyć temperaturę i dzielnie zniósł dwa zastrzyki. To nie panleukopenia ani FIP, bardziej wygląda na kaliciwirozę. Funio nie mógł jeść, bo miał bardzo wysoką temperaturę. Gardło zajęte, węzły chłonne powiększone. Dostał antybiotyk i lek przeciwbólowy. Mam nadzieję, że uda mi się podawać mu tabletki. Czeka go później zrobienie ząbków, bo nie ma ładnych, co jest dziwne zważywszy jego wiek. On i Chmurka były zaniedbane, nawet bardzo, o czym pisałam i tak to wygląda. Ciężar spadł mi z serca, bo naprawdę walczę o Funia od dawna, oswajam go, kot zaczął się ładnie otwierać, ciężko mi było pomyśleć, że dopadło go jakieś paskudztwo.Teraz musi zacząć jeść. Wetka mówiła, że jest bardzo duży, a przecież jeszcze urośnie.
Pozostałe koty wydają się zdrowe, ale z kociakami nigdy nic nie wiadomo. Trzeba obserwować.
Ziąb dzisiaj okrutny, Dorota zmarzła, ale Kulki nakarmiła. Potem jeszcze raz podjedzie, bo zwykle przychodzą jeszcze drugi raz na lunch
