Tak, ona i Funio mają takie grube, puchate ogonki.
Wieczorem byłam u Chmurki, Funia i kociaków. Puchatki mają się dobrze, wymiziałam, pobawiłam się z nimi i nakarmiłam. Małe kocurki przerażone, ale grzeczne. Zjadły surowe mięso ze smakiem, na noc zostawiłam im mokrą i suchą karmę. Zrobiłam im tekturowy domek i jak wychodziłam to oba w nim były przytulone do siebie. Bardzo wzruszający widok, zdjęcie byłoby takie jak na pocztówce.
Dzisiaj okropnie leje, nie ma zamiaru przestać

Rower zostanie w piwnicy, a ja pójdę na piechotę. To dla mnie duże utrudnienie, ale koty nie mogą być głodne.
Z wydatkami na weta jest tak, że nawet kilka miesięcy nie odwiedzam lecznicy, ale zdarza się, że nawet kilka razy w tygodniu muszę kota/koty tam zatargać, co wiąże się z kosztami i to niemałymi. Kocurki zrobione, pozostanie tylko szczepienie, ale to dopiero za chwilę. Oczywiście mogłabym mieć zabiegi za darmo, tak jak było z Chmurką i Funiem. Na to się jednak nie zdecyduję, bo od kilku miesięcy koty muszę "naprawiać" i koszty są większe niż gdybym je zrobiła w dobrej lecznicy. To tylko taka pozorna oszczędność, już się o tym przekonałam i nigdy więcej.