operacja mi przyszła do głowy ze względu na psa
znowu się mnie w pracy czepiają że nie jadę na wspólne świętowanie na cały dzień ze wszystkimi
nie to , żebym jakoś pragnęła z nimi jechać. Ale pewnie bym pojechała.
ale serio mam problem z psem/ w sensie żeby ktoś z nim wyszedł
a wyjazd od 8 rano do ok 20 wieczorem.
Niby Młody może wyjdzie, i TZ mógłby wyjśc jak by mu się chciało -ale w praktyce to nie działa, bo potem do mnie dzwonią, że oni by wyszli, ale pies nie chce.
Nie kumam tego,;zostawiam psa w szelkach; pies jest zrównoważony, grzeczny spokojny. No mam go ok prawie 15 lat. I wazy ok 20 kg. Wystarczy go zapiąć/ tylko przypiąc smycz do szelek i wyjść.
Oni oboje są dorośli.
Ale się nie da.
więc zaczęłam się stresować, że jakbym musiała iśc na operację/ do szpitala. No to kurde problem byłby.
Tak od czapy to wyszło. W sensie przyszło mi do głowy.
mam tzw. opieke koordynowaną/ dostałam taka kartkę od lekarza pierwszego kontaktu, jak mi wyszły problemy z tarczycą
opieka koordynowana POZ
i tam są wymienione rózne schorzenia tarczycy.
I na biopcję mnie umawiał tzw. koordynator; bo wtedy jest jakoś że on wstawia w wolny termin/jak ktos wypadnie
Biopsja była do przeżycia.
Mogę mieć co roku.
Muszę chyba dogadać się z kimś sympatycznym, kto lubi psy, i w razie awarii wyjdzie mi z psem.
Najlepiej, żeby nie miał psa ani dzieci, i mógł sukę wziąć do siebie w razie czego.
mam kilka osób konkretnych na myśli; tylko muszę przegadać na spokojnie.
I w razie gdybym umarła, tak potencjalnie oczywiście, teoretycznie, to też muszę kogos innego wybrać. Bo Młody wychodził z suką, wychodził, czasem/ rzadko, bo rzadko jest potrzeba, ale teraz tez juz się nie da, bo ona nie chce

Zaraza jakaś.
Nawet jeśli nie chce, no to co? Przypina się sie psa i wychodzi. To nie bestia żadna, tylko mały spokojny stary pies, któremu serio na pewno chce się siku, ale czuje mocno ludzkie emocje; i pewnie to że sie komuś nie chce. No to czeka na mnie. Bo mnie się kurde zawsze chce, tak mam, i to moje chcenie pewnie inaczej pachnie, niz niechcenie. Ale pies i tak jest na smyczy -wychodzi i tyle; wystarczy zagadać, czy czymś skusić. Przecież to nie krowa czy osioł, że się zaprze i nie ruszysz.
Kiedy idziesz na usunięcie zaćmy?