Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy
ASK@ pisze:Przy kotłowni przy bloku jest czynny kran. Przełażę przez gęsty żywopłot by do wody się dostać. Dziś zrobiłam to samo. Ranek jak co dzień? Ano nieTrzymając nad krzakami wiaderko przelazłam przez krzaluny. I wlazłam...na coś
Co odskoczyło w popłochu. To był DZIK
Duży, dorosły. Wycofał się w rozłożysty jaśmin, równie przestraszony jak ja. Spierdalałam jak mały samochodzik
Słysząc nerwowe pochrumkiwania za plecami. To była chyba mamuśka. Jeszcze kątem oka, gdy przedzierałam się w panice przez zarośla, zauważyłam że locha podchodzi do śpiących dzieci. One nie obudziły się. A paniusia delikatnie, z czułością (tak, z czułością!) dotykała ryjkiem dzieci.
Ostrzegłam kilka osób by tamtędy nie przechodzili. Bo rodzinka , ukryta była tuż przy chodniku. Tylko gęsta zieleń je zasłaniała.



Wracałam już do domu , będąc blisko tuż tuż...gdy na przed klatkowym trawniku dziczki się pokazały. Sporo ich było. Młodziki jeszcze ale ubarwione tak doroślej. Tylko jaśniej. Baletowym piruetem obróciłam się na pięcie i dałam planowany
Bojąc się iść w kierunku pana i psa przecięłam trawnik przy śmietniku. PiesioPan dostał powera i spitolił w drugą stronę. Ciągle zwierzak szczekał. Ale włochata rodzicielka też postanowiła dzieciątka
Więc postanowiła pokazać przy bachorkach, kto rządzi na "dzielni"
) w moim kierunku. Usłyszałam tupt i obejrzałam się. Mamunia , otoczona potomstwem, zatrzymała się patrząc na mnie. Nawet ... oko do mnie puściła 




aga66 pisze:To jeszcze młodziak. A skąd wiesz, że to nie kotka?







Proszę ich nie puszczać 

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 20 gości