Senanta pisze:Januszku jak zawsze kotki mogą na Ciebie liczyć.
Daj te foty maluchów może skradną czyjeś serce.
Jak będzie możliwość to zrobię zdjęcia pozostałym ,dzisiaj udało się tylko tym dwóm i tylko dlatego że je złapałem.
Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Senanta pisze:Januszku jak zawsze kotki mogą na Ciebie liczyć.
Daj te foty maluchów może skradną czyjeś serce.
januszek pisze:Dzień dobry![]()
Dzisiaj w pracy znowu od samego rana kocioł.
Niby nic nadzwyczajnego ,stare koty najedzone bo kolega był wcześniej więc im dał ,na hali jeszcze cisza i spokój .
Powoli każdy udaje się do swoich zajęć. Lokomotywa obok której stoję ma wyjeżdżać i powoli rusza ,w tym czasie kolega włączył szlifierkę kątową i w tym samym czasie widzę jak jeden mały gnojek ucieka spod lokomotywy a drugi wystartował spod biurka i sru pod lokomotywę. Na szczęście maszynista miał głowę za oknem i natychmiast stanął .Mówię mu : stój ,ja włażę pod spód .
Wczołgałem się i dorwałem małego ,wrzeszczał jakbym go ze skóry obdzierał .
Na półce stało pudełko po butach z wczoraj ,zapakowałem go do pudełka i dałem sygnał do odjazdu maszyniście obserwując czy jeszcze jakiś nie wyleci. Lokomotywa wyjechała ,to my wyciągnęliśmy z pod biurka tego który uciekła spod lokomotywy .Są już dwa ,brakuje jeszcze trzech.
Wychodząc wczoraj do domu cała ekipa z mamą siedziała na dnie tej dziury na zdjęciu i byłem pewien że nadal tam są bo nie ma opcji aby same wyszły.![]()
Legowisko miały po prawej stronie w zacienionej części .Od poziomu gdzie u góry widać kawałek koła do dna jest 5 metrów.
A jedyna droga ,z której korzystała też mama prowadzi tędy
Trzeba wejść do kanału 1,5 metra ,potem zejść na pomost na którym widoczny jest napęd ,drugie 1,5 metra i dopiero na ziemię też coś ok. metra z hakiem.
Jedyne wytłumaczenie to takie że matka musiała je powynosić na halę![]()
Chwilę ochłonęliśmy i szukamy reszty.
Mama z Lalą siedzą na dworze a w odległości dobrych 15 metrów leży jeden z małych ,udało się go złapać ,chciał mnie zjeść .
Czwartego znaleźliśmy skulonego w takiej ciasnej dziurze pod betonową płytą chodnikową . Piątego nie ma.
Ale szukamy . Znalazłem go martwego na dnie tej wielkiej dziury ze zdjęcia pierwszego.Musiał spaść.
No to mamy komplet .
Co dalej..... jakbym chciał tylko ich pilnować to i tak nie ma szans bo to się porozłazi i schowa.
No nic ,telefon do schroniska ,pani mówi że może być za godzinę o 8 ,mówię ok,czekam.Patrzę na to pudełko i myślę sobie po co mają tam siedzieć przez godzinę ,stoi taka nakładka na paletę ,z siatki o oczkach może 5x5 cm.
Polazłem z powrotem na dno tej dziury ,przyniosłem to duże legowisko zaniesione wczoraj położyłem do tej nakładki ,wziąłem pudełko z towarzystwem włożyłem do środka i otworzyłem
Za chwilkę patrzymy a te małe gnojki uciekają przez oczka w siatce![]()
No i dawaj je znowu łapać . Ale poszło w miarę sprawnie ,i musiały czekać w pudełku.
O 8 przyjechała pani ze schroniska .
przełożyliśmy maluchy do transportera ,dała mi drugi pusty transporter i z kolegą poszliśmy po mamę . Po lekkich perturbacjach udało się ją spakować i całe towarzystwo pojechało .
Mama prosto na lecznicę w Katowicach na sterylkę a maluchy do schroniska.
Innego wyjścia nie było ,bo przez kolejne dni mogłyby wszystkie zginąć.
Smutno mi ale tak będzie lepiej i dla nich i dla mamy.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 8 gości