Koniec zabawy, żadnych misek na tarasie

. Piszę to w momencie, gdy właśnie Kuzyn kończy Nulki obiad, Nula lubi na dworze, nie zdążyłam schować a ona w tym czasie wyraźnie Kuzyna zaprosiła

.
No przecież nie zabiorę mu miski spod pysia, do Kuzyna mam słabość, Nulcia go lubi. Mam nadzieję, że ma swój dom i po prostu wpada z nudów, źle nie wygląda.
Skończy i zabieram.
Ale już żadne Mietki, Witki, chińskie podróby Witka, Niedźwiedzie Białe Polarne, kooooniec.
Silverblue pisała wyżej, żeby karmić a nie dokarmiać. Ja tylko dodam, że to była zacytowana odpowiedź Doroty Sumińskiej na pytanie czy dokarmiać jeże, to nie o kotach

.
Natomiast serio, ja już nie mogę zajmować się obcymi kotami, moja kocia przygoda, piękna, ponad dwudziestoletnia, dobiegła końca. Została Nulcia, dzika i niezależna, bardzo kochana, i to jest ostatni kot pod moją opieką, oby jak najdłuższą. I tak drżę o nią nieustająco, to koteczka podwyższonego ryzyka. Taki cudak, w futrze którego są też zaklęte najpiękniejsze wspomnienia lat ostatnich, Pasia, Bratu, Czitusi, Cosi...
Kochamy je i pielęgnujemy.
Ładny dzień, ale ma być burza o 17-tej. Dokładnie o 17-tej pomagam autkiem Monice odbierać z przychodni Czaczo po ostatniej dożylnej kroplówce, jutro badania krwi i usg. Biedny staruszek, oby jutro wyniki się poprawiły i pozwoliły na operację, też w najbliższym czasie.
A z Pytonem to ja sobie porozmawiam, nie będzie tak tylko stał

.
