» Pon cze 09, 2025 22:12
Re: Frajda-po odbarczeniu rdzenia. Frajda umarła.
Nie wiem, jak to napisać. Dziś umarła Frajda. Moja najdzielniejsza, najbardziej waleczna kocica, jaką znałam. Nie sądziłam, że kot może tak kochać i tak się przywiązać. Nie sądziłam, że ja zmienię całe swoje życie, żeby funkcjonować w rytm jej specjalnych potrzeb i będzie to wielka radość i wielka frajda. Nie wiem, jak się żyje bez pigułek co 8 godzin, regularnego opróżniania pęcherza, kontroli kupy i takich tam.
Tak bardzo nie chcę wiedzieć, jak to jest nie mieć kota z głową pełną dzikich pomysłów. Jak wyjąć i zjeść kabel z zamkniętej torby fotograficznej, kabel ładowarki z zamkniętej szuflady. Jak otworzyć lodówkę, puścić na cały dzień wodę do wanny czy umywalki. Mistrzyni radości życia - bez względu na to, czy była zdrowa, czy już po paraliżu. Patrzę na nią, i nie wierzę, że zaraz nie przybiegnie ciągnąc mnie do łózka, ze już nigdy nie wstanie i nie przyjdzie zażądać wzięcia na kolana.
Ale będę musiała się przekonać.
Serce mi dziś pękło na milion kawałków.