Celem leczenia było aby ograniczyć smarkanie żółtą wydzieliną, (wszystko mam obsmarkane tam gdzie akurat przebywa, ściany, meble, podłogi, a nawet łóżko), oraz spróbować pozbyć się guzka w uchu przy samej błonie bebenkowej który sama widziałam i był wypukły i zaczerwieniony.
Po lekach, a myślimy, że to po tych kropelkach z antybiotykiem i też może zastrzykiem Theranecronu nie ma już po nim śladu. Na kontrolę jadę we wtorek czyli co 2 tygodnie od kilku tygodni.Mam nadzieję, że obędzie się bez operacji która nie byłaby zwykłym zabiegiem niestety.
Pozostaje kwestia smarkania i tu już ręce mi opadają.
To taki kochany kotek, lubi noszenie na ramieniu i barankuje mi policzki.




Targania po dwa kontenerki do weta jest nie lada wyczyn dla mnie.
Mam skierowanie tym razem na tomografię głowy przez zawroty ale to zapewne przez przepukliny na kręgosłupie szyjnym przy rdzeniu kręgowym i całym kręgosłupie, bo od szyjnego po lędżwiowy w przepuklinach. Już 15 lat temu neurochirurg kierował mnie na operację.
Był tutaj wątek czy miał ktoś operację viewtopic.php?f=8&t=123377&hilit=operacja+kr%C4%99gos%C5%82upa&start=30#p12596342
Do tego problem z łokciem viewtopic.php?f=8&t=178517&hilit=czy+mia%C5%82+kto%C5%9B+operacj%C4%99
I tylko ten strach większy niż życie w bólu.
A tak Kiciuś usadowłił się na spakowanej torbie męża do szpitala a tuż przed była kontrola czy aby wszystko spakowane.
Przez 6 tygodniu byłam sama z kotami, a mąż chociaż na wózku to zawsze coś tam mi pomagał.


Jakby ktoś chciał adoptować którąś z moich bidulek to byłoby super.
One tak czekają...tyle lat..z tym że to koty problematyczne wymagają dużo cierpliwości, bez małych dzieci.