Zapowiada się dzisiaj piękna pogoda, ma być kilkanaście stopni, a pod koniec tygodnia zimno i śnieg

Okropne, bo już drzewa i krzewy kwitną, oby nie przemarzły.
Zaraz podjadę do Buni i dymniaczka. On na mnie czeka. Na początku dostawał jeść od różnych ludzi, a teraz już tylko ja zostałam. To taki kochany kotek, powinien mieć dom, ale nie wiem, czy ta piwnica to jest właśnie jego dom, nie mam kogo o to zapytać. Codziennie przybiega do mnie Milka. Kocham tę kotkę, ona ze mną gada

Naprawdę. Odmiaukuje mi, kiedy coś do niej mówię. Jest taka śliczna, wciąż zachwycam się jej oczkami, są bladoniebieskie, albo zielonkawe, zależy od światła. Staruszek Michael też przychodzi do mnie. One nie są głodne, ale zawsze mam dla nich coś dobrego.
Domowe koty w liczbie ośmiu szaleją. Tłuką się nad ranem okrutnie, ale tak ma być, to przecież młode koty w większości. Wciąż próbuję oswoić Lolka i Usię. One się nie chowają, bawią się, jedzą, korzystają z kuwety, ale na razie nie chcą mieć ze mną do czynienia, w przeciwieństwie do Nosi. Muszę je zaszczepić, ale niedawno były odrobaczane i to dużą dawką, nie chcę ich dodatkowo osłabiać. Muszę poczekać.