Kotkobrytyjko
Dobra jakościowo karma, zapewne droga (a nawet niekiedy bardzo droga) jest jednak karmą w jakimś sensie sztuczną, nie pozbawioną konserwantów, dosmaczaczy itp. Jest dobra dla opiekuna, dobra bo wygodna i tyle.
Całe życie, wszystkie moje koty karmiłam i karmię nadal mięsem. Jako dodatek przekąski z gotowych karm. ja zawsze przytaczam słowa mojego weta, przy moim pierwszym "samodzielnym" kocie, tzn takim, w opiece nad którym nie brali już udziału rodzice. Otóż zachłysnąwszy się zachwytem nad gotowymi karmami zapytałam weta czy mogę tym karmić Dracula, w zasadzie oczekiwałam aplauzu. A wet powiedział mi tak - oczywiście możesz, ale zastanów się czy ty chciałabyś przeżyć całe życie na konserwach?
To mnie otrzeźwiło.
Co do karm bezzbożowych (wielki hit marketingowy) mam podobne doświadczenia do opisanych przez czitkę - kłopoty jelitowe, po odstawieniu jak ręką odjął.
Co do mięsa. Nie kupuję w marketach, koty nie chcą tego jeść bo to niej jest mięso dobrej jakości, różne jest. Ale masz zapewne niedaleko normalne, prywatne sklepy.
Raczej indyk niż kurczak (może być mięso z udźca, nie tak suche jak pierś). Bo chów indyków jest ciut inny i mięso nie jest aż tak nafaszerowane hormonami wzrostu czy antybiotykami, poza tym najczęściej jest polskie. Wołowina, wieprzowina, inne mięsa.
W jakiej formie podawać? To już zależy od kota i jego upodobań. Może być surowe, lekko sparzone, mocno sparzone albo gotowane. Kotka sama zdecyduje w jakiej postaci smakuje jej najbardziej.
Próbuj
My od lat wypracowaliśmy taką metodę. Po zakupie dzielimy mięso na porcje i zamrażamy. Wieczorem odmrażamy kawałek (w mikrofali), kroimy na posiłek wieczorny i na następny dzień, na śniadanie kocie. Oczywiście pokrojoną porcję gotową na następny dzień wkładamy do lodówki, a przed podaniem lekko pdgrzewamy, tylko tak, żeby nie było zimne.