Anonymous pisze:kota7 pisze: Jeżeli przejmujesz się tym, co napisał Gość, to daj sobie spokój, ktoś, kto nie ma odwagi się ujawnić i pisze takie bzdury, nie jest wart żadnej uwagi.
Zgadzam się z Tobą, że maluszki są warte uwagi i że można im pomóc tu, na forum.
Widzisz, przeprosiłam za złośliwość w stosunku do Ewysary, a teraz zastanawiam się, czym Ciebie dotknęłam. Identyfikujesz się z Założycielką topicu, bo też masz do oddania rasopodobne kociaki? Niepotrzebnie, bo to zupełnie inna sytuacja.
Manie lub niemanie nicku nie wpływa na zdolność logicznego myślenia. Chcesz bronić tego typu topiców pod hasłem równości kotów? Żeby nie powtarzac za Tobą słowa "bzdura", powiem, ze widzę w tym brak logiki. Jeśli priorytetem jest niesienie pomocy, to nie ma równości. Gdy na forum są topiki typu "Czy jesteśmy tak brzydkie, że musimy zostać w azylu?", zakladanie topiców "Patrzcie, jakie śliczne znalazłam" jest dla mnie bezmyślnością. I widzę również subtelną rożnicę w tym, czy szybciej znajdzie dom kociak tej pani czy dziewczyn, które już nie maja gdzie przyjmować kolejnych. U nich on zwolni miejsce dla nastepnego. Bzdura???
I nie baw się w domysły, kto się tak podle ukrywa, nikt Ci znany.
Ależ ja się nie bawię w żadne domysły

A zareagowałam nie dlatego, że się identyfikuję lub z Tobą nie zgadzam, ale dlatego, że nie spodobał mi się sposób, w jaki potraktowałaś Ewasarę, obcesowo i nieuprzejmie. Być może Ewasara nie ma doświadczenia w pomocy kociakom, być może nie wie, jak zacząć, być może po prostu nie ma możliwości, tego żadne z nas nie wie, ale na pewno chciała pomóc. A to, dlaczego akurat tym, a nie innym, to ani Twoja, ani moja sprawa.
To tak, jakby mieć pretensje do tych, którzy dają domy kotom rasowym, a jest takich ludzi dużo, również na tym forum.
A pomoc kociakom od rozmnażaczy dla mnie osobiście jest trudnym tematem, bo z jednej strony wiem, że to może zachęcić do dalszego mnożenia niechcianych kociąt, z drugiej strony myślę sobie: co do ciężkiej anielki winne są te maluszki, że przyszły na swiat w takim domu?! W końcu w schroniskach jest mnóstwo takich właśnie kociąt i jakoś nie mamy wątpliwości, czy im pomagać. Jak na razie problem jest nierozwiązany, ciągle się z nim "zmagam".
Po prostu nie wiem, jak należy postępować.