U nas kardiomiopatię przerostową miał Chrapek ['] o czym dowiedzieliśmy się dopiero na sekcji zwłok, którą zleciłam, gdy umarł nagle. Nie wybaczę sobie nigdy, że nie zrobiłam mu echa, choć wskazań nie było, jedynie to, że był seniorem, a może i zahaczył o geriatrię (miał co najmniej 15 lat). Więc akurat serca nie wspomagaliśmy niczym

Zaś Kokoszek miał
zaawansowane upośledzenie funkcji skurczowej i rozkurczowej lewej komory ze znacznym powiększeniem i upośledzeniem funkcji LA [lewego przedsionka] w przebiegu choroby miokardium [mięśnia serca.
Do tego niedomykalność zastawek, migotanie przedsionków, arytmia. Cały zestaw. Cały czas był pod opieka lekarza, też, jak trzeba, kardiologa. Kilkukrotnie zmieniane były dawki leków, przechodziliśmy też z Furosoralu na Upcard. Kiedyś niechcący podałam mu mniejszą dawkę Furosoralu i od razu stan się pogorszył. Kiedy tylko oddech przyspieszał (a bywało nawet ok. 60 razy na minutę), jechał do gabinetu pod tlen. Do tego nerki, które naprawdę porządnie oberwały, u Ciebie na szczęście jeszcze tego problemu nie ma.
Staraliśmy się, jak mogliśmy, żeby ograniczać mu stres, choć przecież w międzyczasie zdarzył się sylwester (o dziwo, zniósł to całkiem dobrze) i, niestety, przeprowadzka (diagnozę niestety dostaliśmy już wtedy, kiedy była zaawansowana), którą też zniósł w miarę dobrze (bez porównania ze staruszką Niunią i Chrapkiem, z którymi też się przeprowadzaliśmy). Niestety, mam wrażenie, że miewał omamy i wtedy bardzo się denerwował, było kilka takich skrajnie stresujących dla niego i dla mnie momentów.
Robiliśmy, co się dało, ale czasem dochodzi się do ściany.
U Ciebie chyba nie jest tak źle

Trzeba mieć nadzieję, że ten epizod niewydolności był rzeczywiście tylko epizodem i na lekach kot pożyje jeszcze wiele lat. Trzeba regularnie robić badania, w razie czego zmieniać leki czy ich dawki, pilnować podawania. Podobno są jakieś wspomagacza, suplementy przydatne w chorobach serca, trzeba poczytać.
Trzymam kciuki.