» Wto sty 07, 2025 12:59
4 koty i agresja jednego, behawioryści nie mają pomyslu
Cześć
Część osób z forum nas pewnie zna, i częściowo może zna naszą historię.
Mamy 4 koty, Pixie 12 lat w tym roku 13, Nitka 11, Coco 10 i Ćiorna zaraza 5/
Najstarsza 3
jest zżyta ze sobą i spięcia między nimi są rzadkością.
Problemem jest najmłodszy, Ciorny. Jest z nami 5 lat… i nigdy nie było różowo.
Najpierw zwalaliśmy to na fakt że jest młody, od samego początku wziął Coco za główny cel „prześladowań”.
Gonitwy, zaskakiwanie gdy wychodzi z kuwety.
Ciorny rósł, ale to nie mijało.
Jeden, drugi, trzeci behawiorysta… stosowanie się do rad
- badania (były ok)
- kuwety, 4 duże pudła 50x40 cm , przezroczyste ustawione w różnych częściach mieszkania (65m)
- usunięcie miejsc obserwacyjnych w których leżał i obserwowa kuwety
- wybawianie (choć u niego to bardziej powoduje jeszcze większe nakręcenie)
- wzmacnianie pozytywnych zachowań, kliker
- mata węchowa przed snem i izolacja na noc ( od tego odeszliśmy jakiś czas temu bo była poprawa w nocy, tzn spał nie terroryzował innych kotów jak spały)
- żyłkene
- zamykanie kota na wyciszenie, w pokoju
Był moment że wskutek tego kuwetowego terroru coco załatwiała swoje 2kowe potrzeby na łóżko. Ze stresu.
Nasilenie tych akcji, gonitw było różne ale nie mijało. Udało nam się w miarę zapanować nad polowaniem na koty w kuwetach… na jakiś czas.
Do tego doszła agresja w stosunku do nas gdy np. Zaatakuje coco i chcemy go zamknąć w pokoju to się rzuca na nas z pazurami. Dochodzi do tego że zaczynam się go bać.
Nie mniej przychodzi w ciągu dnia do nas na mizianie itp. Domaga się interakcji.
Ostatnio nasz najstarszy kocur ma problemy z pęcherzem. Walczymy z tym od roku z przerwami.
Po świętach miał nawrót … i w ciornego coś wstąpiło ze zdwojoną siła. Wróciło czajenie się przy kuwetach na wszystkie koty co bardzo nie pomaga, nocne ataki na śpiące koty. Rzucanie się na nas gdy chcemy go odizolować.
A przytym nadal szuka kontaktu z nami, a chodzi na kolana itp.
Czuję się już bezradna, czasem mam wrażenie że Ciorny by się lepiej czuł, jak by był jedynym kotem w domu.
Ale nie mam zaufanej osoby do której mógłby trafić i byłabym spokojna o niego.
Mój plan na teraz:
Zrobić świeże badania krwi
Zabrać go na odkamienianie zębów i potencjalna ekstrakcja
Zastanawiam się nad poproszeniem veta o antydepresant by zapanować nad agresją …
Brak mi pomysłu. Czuję się jak wyrodna opiekunka. Bo w tym układzie ani jeden kot nie jest do końca szczęśliwy.
Nie wiem co robić. Mój mąż dostaje już szału jak Ciorny zaczyna szaleć i terroryzować wszystkich
Może ktoś z was ma jeszcze pomysł co robić.