Już za chwilę miną dwa miesiące odkąd zamieszkał z nami Piorunek. Daje nam ten mały łotr mnóstwo radości, ale też stresu. Bo wszak mały kociak to radość, ale i obowiązek, i troska. Każde kichnięcie, każde parsknięcie, każde dłuższe spanie
Teraz mi towarzyszy, usiłuje dopisać coś od siebie. Niestety dopisuje w środku wyrazu więc cenzuruję jego teksty
Ciotka jest nim zmęczona, ona chce mu polizać łebek, ten chce jej wskoczyć na plecy
Wujek jest bardziej tolerancyjny a poza tym ma autorytet.
Z wujkiem można się bawić w duszenie i zagryzanie


A po takich szaleństwach symboliczna łapka pojednania

Piorunek pięknie bawi się też sam. Bardzo mu się podoba szyna polecona przez Jolę
Tu jest pewien problem - nauczył się wyjmować z szyny piłeczkę rozmontowując któryś z segmentów zabawki. Piłeczka jest zupełnie inna niż normalne kocie piłeczki i trzeba mu to chować na noc bo za chwilę sąsiedzi pod nami oszaleją
Piorunek racjonalizator uwielbia samodzielnie wymyślone zabawki, np papierowe torby po zakupach




I tak nam upływa czas.
Przed południem najważniejsze zadanie to rozczesać kołtun. Kołtun na mojej głowie, nie na pięknym, lśniącym i gładkim futerku Pioruna. Jak mi śpi na głowie to tak zapalczywie ugniata mi łapeczkami włosy, że rozczesanie ich zabiera chwilę
Wesoło i miło jest z Piorunkiem
