No więc dzień dobry bo dość długo się nie odzywałem.
Jesteśmy po kontroli jamy ustnej po ekstrakcji - w czasie od mojego ostatniego posta jedyne co dostawał to był doxybactin (antybiotyk doksycyklina) przeciwko temu paskudztwu co wyszło mu w profilu oddechowym.
Oczywiście poprosiłem o badanie krwi (biochemia i morfologia).
Morfologia wyszła perfekcyjnie (wszystko w normie), biochemia (werble....)


Więc nie wiem na ile mogę już otwierać szampana ale jak widać wątroba się uspokaja, GLDH też w normie.
Czy dowodzi to że teza z tytułu posta jest prawdziwa? Zobaczymy, chcę go teraz okresowo badać pod kątem postępów z wątrobą.
Na pewno wizualnie to przestał się ślinić, nie wylizuje się już, całkiem przystojny kawaler się z niego zrobił.
Ma coprawda swoje humorki i narowy (potrafi np wykopać nas z łóżka o 3 nad ranem "bo jedzenie" ale niczego co ma lub jest świeżo nałożone jeść nie chce), ale jestem dobrej myśli.
Że jak już mamy ustalone że ciało jest w miarę OK to można wykluczyć czynnik chorobowy nietypowych zachowań i skupić się na terapi behawioralnej czy coś.
podsumowując : stwierdzone LPZD dało się wyleczyć( lub przynajmniej wyciszyć) ekstrakcją zaatakowanych zębów jednocześnie pozostawiając te co do których nie ma wątpliwości że są zdrowe.
Jednocześnie widać korelację( która
nie musi oznaczać przyczynowości) między stanem wątroby a jamy ustnej.
Aha, jeszcze jedna ważna rzecz: po pierwszym przeszczepie dziąsła zeby załatać przetokę, ta wróciła dość szybko do stanu sprzed operacji.
Obecnie nadal cośtam jest( widać jak ślina reaguje na oddech) ale jest to mała zaogniona dziurka a nie ziejąca czernią rana, więc liczę na ziarninowanie i załatwienie tego tematu, że tak powiem, na poziomie mechanizmów naprawczych ogranizmu.
Nikoś [*]25.05.2023 - 91 miesięcy i piętnaście najlepszych dni mojego życia.