izka53 pisze:Katarzynka01 pisze: uroczy nasz najmłodszy żwawo wdrapywał sie po nodze Justyna i zastygał w okolicach pasa. Jak taki słupołaz z osprzętem, tylko sprzęt ma Piorunek swój i na stałe.
to sobie wyobraź takie cuś x4. Wieeeele lat temu, pod koniec lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku miałam ci ja kotkę. Miałam także pod opieką trzy małoletnie potwory plci damskiej ( w porywach byly cztery). I dziecięcia owe, wówczas 7 letnie) uratowały cztery kocieta spod lopat robotników - kotka przeniosła widocznie w czasie weekendu miot pod budę robotników, którzy coś tam grzebali na budującym się wciąż osiedlu. Przywódczyni bandy narobiła wrzasku na pól osiedla, wydarła maluchy (podobno dosłownie, sąsiadki widziały) i stwierdzila, że "ciocia ma kota, ciocia wychowa". Największy z malców miał już oczka otwarte, drugie - jedno, dwa pozostałe slepe jeszcze. Jeżu, jak one się darły...co miałam zrobić, wychowalam. Na krowim mleku i kaszce mannie, przecież o takich luksusach, jak kocie gotowe żarcie to w tym kraju jeszcze nikt nawet nie słyszał. I BEZ INTERNETUTa cała czwórca, jak już ciut podrosła, to jak tylko ruszylam się w stronę kuchni, natychmiast wlaziła po mnie, jak po drzewie. I wisiały mi na biodrach, póki michy nie byly na dole, wtedy spadały jak śliwki robaczywki. Przez cale lato chodziłam w takich grubych dżinsopodobnych spodniach, a i tak nogi miałam poszatkowane.
Także łączę się w bólu z Justynem

Znam to x 5

Wszystkie one natychmiast gdy się obudziłam biegły do mnie, robiły siusiu na mnie (urocze maleńkie kałużki) i zaczynały przygodę wysokogórską na mojej gołej nodze

Było dokładnie tak, jak piszesz

jolabuk5 pisze:Kiedy moja pierwsza kotka, Pusia, pojawiła się u mnie w domu jako nieletnie kocię i zaczęła się wspinać po nodze, było to słodkie, bo takie maleństwo nie robiło szkody. Ale jakoś od razu wyobraziłam sobie, co to będzie, jak tej kruszynce pazurki urosną - i od pierwszego razu zaczęłam ją systematycznie (choć z żalem) "odrywać" od nogi. Pusia zaakceptowała, że "tego się nie robi" i nigdy się po mnie nie wspinała. Biedny Piorunek, pewnie w tej fundacyjnej klatce nie miał mu kto pokazać, że wspinanie po nodze jest niedobre... A wspinanie po prętach klatki bardzo mu się sprawdziło
Ja też go odrywam i Justyn go odrywa, rozmawiamy z nim na ten temat. I...nic. Jak się wspinał, tak się wspina. Gdy siedzę mam na kolanach prześcieradło kąpielowe złożone na kilka części. Świetny patent bo pazurki się przez to nie przebijają. Ale nie mogę chodzić i działać owinięta warstwami prześcieradła.
Pusia była jakimś wyjątkiem
