dzisiaj rano nie poszłysmy daleko -tylko 30 minut. Kaja nie chciała, bo ja jestem zawsze chetna
Wczoraj i przedwczoraj dałą się namówic na spacer do parku; czyli było ponad godzinę dwa razy, no to dzisiaj juz odpuściłam namawianie -żeby nie przedobrzyc.
ale na śniadanie nawet gotowanych żółądków nie chciała- bo jak spacer za krótki, to ona nie jest głodna.
ale
pokroiłam jej na ćwiartki i zmieszałam ze zblendowaną ciecierzycą. i wszystko zjadła, miskę wylizała.
Pewnie efekt inności. Bo zblendowana ciecierzyca nie jest chyba jakaś szczehólnie smaczna dla psa. CHociaż ja -lubię.
wczoraj gotowałam ciecierzyce, i blendowałam, i zamrażałamw kostkach po lodach -takich duzych -potem sobie dorzucam do zupy/nalesników/jajcznicy/ lub robię coś ala sos. Dzisiaj sobie polałam pierogi.
słoik takiej ciecierzycy mi został w lodówce -do zamrożenia na dzisiaj/ bo mam tylko dwie foremki barmańśkie; i mroże na raty. Potem kostki można włozyć w woreczki jednorazowe -i czekają na swoją kolej w zamrażalniku.
i akurat się przydała, ta co została.
oczywiście Sweetie też chciała

i też dostała troche zblendowanej ciecierzycy/ taka ciecierzyca ma konsystencję tłustej smietany.
według Sweetie była przepyszna-
oczywiście Sweetie tez dostała normalnie mieso