kajtek56 pisze:Dawno nie zaglądałam, więc spieszę donieść o sytuacji po powodzi w Lądku: siostra męża odezwała się dopiero dziś. Nie ucierpiała na szczęście, prąd ma dopiero drugi dzień, telefony stacjonarne i internet to nadal marzenie ściętej głowyA jak mają żyć ci, którzy nie mają do czego wrócić lub nadal mają w domach wodę
Czytałam, że Lądek znów zaprasza kuracjuszy, sanatoria po drugiej stronie rzeczki, wysoko ale niżej nadal krajobraz okropny
To mieliście nerwówkę.Dobrze, że u nich wszystko ok.
Straszne to wszystko bardzo. Tyle nieszczęść. Wojny nie trzeba by miasta zmienić w ruinę a ludzi ogołocić z wszelkiego dobra. Do tego pogoda nie sprzyja powodzianom.
Dziś w Warszawie były próbne syreny włączone z "okazji" ew ... Strach powiedzieć "wojny". Słysząc ten dźwięk aż mnie ciarki przeszły a serce zamarło. Wycie syren obudziło niepokój, że wszystko jest możliwe. Dotknęło boleśnie. Popatrzyłam na mieszkanie, na koty, na Janusza i córkę a w głowie telepała mi myśl ,że wszystko jest możliwe.

Cały dzień za mną tuptają natrętne myśli.