meg11 pisze:ASK@ pisze:Głupio mi było, że gram ta dobrą.
Zgłupiałaś?

Wiesz, że to moja specjalność.

Dochodzi 22. Już leżę. I tak dziwne, że nie śpię. Dzwoni telefon. Numer nieznany. O tej porze nie odbieram nieznajomych numerów. Ale pomyślałam, że może opiekun oseska kociego dzwoni. Pisałam o nim i o tym, że wet dała mój numer. Dobra odbieram.
Od razu wiem, że to nie on. Jakiś facio mocno cichym głosem pyta o koty. Ledwo go rozumiem i słyszę. Wreszcie wydukal, że chce mojego czarno białego kota. Nie mam! No to tego całego białego. Nie mam! Mówię jeszcze by sprawdził ogłoszenia i wyłączam się. Facet jeszcze szepcze, że zadzwoni jak sprawdzi.
No i tak zrobił. Teraz chodziło mu o Sonny. Bo jemu potrzebny kot do dzieci. By mogły go tulić, brać do łóżka, bawić się... Przerywam. Chcę by mi powiedział czy czytał ogłoszenie do końca. Gdzie jest charakterystyka kota i warunki adopcji. Nie nie czytał. On chce kota do dzieci i tyle. Wszystko w mocno cichym, konspiracyjnym tonem. Połowy nie zrozumiałam. Jeszcze daję mu szansę. Pytam o zabezpieczenia. On nie ma takowych ale przecież chce kota do dzieci.